niedziela, 26 lipca 2015

Wkurzasz mnie dziecko!!!

Cześć wszystkim !

Ostatnie dni były trudne... Nie ogarniałam życia a co dopiero bloga. Choroby, lekarze, marudzenie. Do dziś dnia nie umiałam poradzić sobie z bałaganem, który powstał po powrocie z wakacji. Litości skąd się wzieło tyle tych szmat?! Piorę, prasuję, piorę, prasuję i końca nie widać! (poprawka.. mąż prasuje, ale upchać to wszystko w szafach ktoś musi :))

Wracając do tematu dzisiejszego postu. O tak, będzie to ewidentna skarga na dzieci. Zainspirowałam się pewną Panią której ostatni post na blogu brzmiał mw. tak : "Mój syn to dupek ". Tak wiem mocne słowa i co poniektórzy mogliby się zbulwersować. Jednak ta fajna babka w bardzo luźny i życiowy sposób pisze swojego bloga i wielu kwestiach mogę się z nią identyfikować.
Która z nas nie miała choć raz w życiu ochoty ukatrupić swojego dziecka? Nie wierzę, że takie matki istnieją. Rozumiem olbrzymie pokłady cierpliwości, miłości. Wiem że dla większości dziecko to spełnienie najpiękniejszych snów, ale ten mały człowiek potrafi nieźle wkurzyć.
Każdy z nas ma lepsze i gorsze dni. Niestety dzieci są zazwyczaj w te gorsze dni bardziej upierdliwe, marudne, zmęczone i rozhuśtane. Nie wiem czy wynika to z faktu, iż nasz słaby nastrój im się udziela i nieświadomie doprowadzają nas do szału, czy też jest to zwykły zbieg okoliczności. Pewnie to pierwsze, ale wolimy się dołować i wkurzać jeszcze bardziej myśląc że to mały rozrabiaka stara się nam dopiec.
Na Kacperka oczywiście skarżyć się nie mogę, byłby to wręcz grzech. Jest to dziecko idealne. Wystarczy zaspokoić głód, dać jakaś rozrywkę i mały jest cicho jak myszka. O Oliwce powiedzieć tego nie można. Jest bystra, zabawna i ..... rozdarta!
Numerem 1 na liście najbardziej irytujących mnie zachowań jest jedzenie. Jak wcześniej pisałam mała nie je w krzesełku, ogólnie nie usiedzi na tyłku 5 minut więc biega z jedzeniem gdzie popadnie. To jednak da się przeżyć. Najgorsze jest to : "mama paprykę chcę". Okey daje jej paprykę a Oliwia pożuje, pożuje i w najlepszym wypadku wypluje sobie do ręki. Po czym z uśmiechem na ustach mówi: "daj ogórka"... często historia się powtarza. Ogólnie jedzenie jest dla mnie gehenną i jakbym mogła to zatrudniłabym kogoś tylko po to by miał tę przyjemność i kochaną córcię nakarmił:) Muszę jednak przyznać, że poczyniłyśmy duże postępy. Na fali jest TUTITU i nawet 3 minuty spokojnego spożywania.
Kolejnym denerwującym zachowaniem jest wyłączanie lub włączanie sprzętów RTV/AGD. Nic tak nie wkurza dziadka jak Oliwia wyłączająca antenę satelitarną. Ona po prostu nie umie przejść obojętnie obok dekodera. To samo jest z kuchenką, zmywarką, tv i innymi tego typu gratami. W tej kwestii ewidentnie mała nie rozumie słowa "NIE" i robi to nagminnie, piejąc przy tym z radości. Mankament numer 3: upartość i złośliwość. Ot, taki charakter albo zaczynamy bunt dwulatka. Wszystko zrobi sama, tych spodni nie założy, tam nie pójdzie, tupie i płacze bo jest zmęczona i kąpać się nie będzie. Spróbój czegoś zabronić - wtedy w ruch idą paluchy i szczypanie. Grunt żeby coś nabroić, od razu uśmiech pojawi się na twarzy. Przedwczoraj na przykład z radością odkręciła spray na ból gardła po czym całą zawartość wylała na podłogę. I jaka reakcja? " Mama, ojoooj wylałam" :) I tak za każdym razem.
Są momenty kiedy człowiek traci cierpliwość zwłaszcza jak dzieciak coś faktycznie zniszczy. Mam na myśli uszkodzone meble, ściany, urwane karnisze. Jednak zazwyczaj są to nieszkodliwe psoty, które trenują nasz charakter. Z resztą jak długo można gniewać się na takiego szkodnika? Tylko przez chwilę, bo zaraz po wszystkim maluch rozbroi Cię najpiękniejszym uśmiechem i serce z miejsca topnieje.
Może jest ktoś kto ma ochotę się podzielić swoimi doświadczeniami z dziecięcymi rozrabiakami, śmiało pisać komentarze:) Czekamy!!

A tymczasem..
Choo poskakać !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz