sobota, 1 sierpnia 2015

Kloszard ze schroniska dla bezdomnych

Intrygujący tytuł jak na bloga o dzieciach, co nie? To tylko gra słów są którą kryją się przykre realia.

W poniedziałek po godzinie 23:00 przeżyłam prawdziwe chwile grozy. Kończyłam akurat kolację, kiedy Kacper zaczął się wiercić w łóżeczku. Myślałam że jak zwykle musi mu się odbić ponownie po jedzeniu. Tym razem było inaczej. Mały nie mógł oddychać. Początkowo wydawało mi sie że to przez  katar, ma zwyczajnie zatkany nos. Zaaplikowałam wodę morską, co było to odessałam a problem nie ustąpił. Bezdechy zaczęły się wydłużać. Zabrałam go do chłodniejszego pokoju i starałam dobudzić. Kiedy się uspokajał, znów nie mógł oddychać i wyglądał jakby mdlał, odłatywał nam na rękach. Pamiętam jak rzuciłam do mamy: "A jak on umrze??!" Na co Ona: "Nie wygłupiaj się dzwoń po karetkę i się pakuj. Tak też uczyniłam. Pani z dyspozytorni poleciła otworzyć zamrażalnik i przystawiać dziecko, by mogło zaczerpnąć zimnego powietrza. Później opatulonego Kacperka wynieśliśmy na taras i tam czekaliśmy na karetkę.
Skąd to całe zamieszanie? Otóż byliśmy na etapie leczenia zapalenia krtani. Jeszcze parę godzin wcześnij mieliśmy kontrolę, po której okazało się że jest dużo lepiej (sama zauważyłam poprawę, bo między innymi nie kaszlał ), ale znów zeszło na dół i pojawiły się lekkie szmery w oskrzelach. Diagnoza? Kontuynuować inhalacje przez kolejne parę dni i zachować czujność. 
Zapalenie krtani u małych  dzieci jest bardzo niebezpieczne, sytuacja może zmienić się w ciągu kilku godzin. Ataki pojawiają się z nienacka, najczęściej w nocy podczas snu. W skrajnych przypadkach może dojść do uduszenia, gdyż krtań u niemowlaka  jest wąska i w chwili pojawienia się obrzęku dziecko nie ma jak oddychać.
Przyjechało pogotowie i zabrało nas do szpitala ( Wojewódzkie Centrum Medyczne w Jeleniej Górze). Jak wiadomo na izbie przyjęć procedury trwają. Najpierw wywiad, później oczekiwanie na lekarza, kolejny wywiad, badanie dziecka, pobieranie wyników i w końcu skierowanie na oddział pediatryczny. Większość tego czasu Kacper płakał. Dziecko nie dość że wyrwane ze snu, ciągle budzone, w nowym miejscu gdzie wbijają igły, świecą lampami itd. Straszne to dla nas było, maluch ochrypł z płaczu zupełnie. Na oddziale dostaliśmy salę dla trojga, ale na szczęście byliśmy tam sami - przez pierwsze dwie doby. I teraz gwóźdź programu - matka czy inny opiekun może przebywać z dzieckiem całą dobę, ale nie ma dla niej/niego żadnego łóżka, za to są krzesła i podłoga. Do tego właśnie nawiązuje temat postu. Na oddziale pediatrycznym w Jeleniej Górze matki dzieci śpią na podłogach jak bezdomni w schroniskach. O ile można przekimać jedną noc na krześle, o tyle tydzień mógłby w takiej pozycji wykończyć - zostaje więc podłoga...
W noc po przyjęciu Kacper nie chciał zasnąć do 3:00. A ja wykończona fizycznie i psychicznie miałam zaraz kłaść się przy dziecku jak pies na podłodze. Już miałam rozłożony kocyk i grubą bluzę - jako poduszkę gdy spod łóżka małego wyszedł obrzydliwy pająk... Brzmi to teraz komicznie, ale w tamtym momencie chciało mi sie po prostu płakać, byłam na to wszystko zbyt zmęczona. Co zrobić zadeptałam żyjątko i skorzystałam ze swojego kawałka podłogi. Przez dwie godziny doświadczałam emocji jakie najprawdopodobniej odczuwa więkosć bezdomnych śpiących między innymi po klatkach schodowych. Resztę nocy przetrwałam na krześle i szafce.Pomyślałam sobie wtedy, że jutro poproszę męża żeby mi przywiózł leżak ogrodowy, w końcu się rozkłada i będzie godniej i Wygodniej. Kolejna nocka spędzona w lepszym samopoczuciu i komforcie. Niestety nazajutrz jedna z pań pielęgniarek uświadomiła mi iż leżaki są zabronione i spytała czy ktoś mi dał zgodę? Dopuszczalna jest karimata, koc, śpiwór i spanko w parterze. Rzekomo sanepid zabrania leżaków, materacy dmuchanych itp. gdyż są niehigieniczne, blokują dostęp do łóżka pacjenta (ciekawe na dzień przecież można zwijać ). Za to poinformowano mnie że zwolniła się izolatka i jeżeli chcę skorzystać ( tam jest łóżko dla matki) to muszę poprosić lekarza o zgodę na przeniesienie. Jedyny haczyk to płatność - 2 pierwsze doby 36,90 zł, wszystkie następne cena promocyjna 18,40zł :)
Skorzystałam z oferty i przeprowadziłam się czym prędzej. W izolatce jest również własna łazienka, co stanowi duży plus bo opiekunowie nie mogą korzystać z łazienki znajdującej się na oddziale. Poniżej zdjęcie i pytanie za 100 pkt czego brakuje w kabinie prysznicowej? :)


Nie chcę żeby ktokolwiek czytający ten post zrozumiał iż spodziewałam się w szpitalu wygód i luksusów. Jedyne o, co można wnioskować to godne człowieka warunki. W jaki sposób spanie na leżaku może być gorsze od spania matki karmiącej na brudnej podłodze? Czy taka wytarzana w kurzu i pająkach matka jest mniejszym zagrożeniem epidemiologicznym niż matka z leżaka czy materaca? I jak tu karmić czyste, chore dziecko samemu wstając brudnym? Dla mnie jest to CHORE. Opinia o naszym oddziale prediatrycznym jest bardzo zła. Jeżeli chodzi o personel, nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie spotkałam się z nieuprzejmością, wszystko było jak należy, życzliwie i z uśmiechem. Jedyne co może być irytujące to późne wizyty, dzieci o tej porze zazwyczaj kładą się spać. Rano również miałam problem bo od pobudki do lekarza mijały długieee chwile a Kacper odpadał. Niestety spanie kobiet na podłogach przy dzieciach jest na prawdę uwłaczające i powinno się jak najszybciej zmienić.
Jeżeli chodzi o Kacperka wszystko dla nas dobrze się skończyło. Całe leczenie obyło się bez antybiotyku, bazując na inhalacjach, kontrolach laryngologicznych i kroplówkach wzmacniających. Powodem zaistniałej sytuacji najprawdopodobniej był skurcz oskrzeli, który był następstwem przedostania się flegmy, mleka czy czegokolwiek do oskrzeli, Niestety było to nasze drugie zapalenie krtani, zatem można spodziewać się że będzie nawracać i musimy być zawsze zaopatrzeni w odpowiednie leki, być czujni i dmuchać na zimne.
Przbywając te 4 dni w szpitalu miałam czas na wiele refleksji. Jestem pełna podziwu i zarazem współczucia dla wszystkich matek i opiekunów dzieci, które są przewlekle, prawdziwie chore. Szpitalna rzeczywistość jest przykra, jest jak przeniesienie się do innego, ograniczonego świata. Dlatego powinno się uczynić wszystko aby ten trudny dla rodziców i dzieci czas maksymalnie umilić. Przede wszystkim stwarzając godne warunki funkcjonowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz