tag:blogger.com,1999:blog-19790448883242574912024-03-13T11:14:13.285+01:00Dzieci - tym teraz żyjęBlog powstał w wyniku niepohamowanej chęci podzielenia się ze światem zewnętrznym radością z posiadania dzieci. Macierzyństwo każdego dnia stawia przed kobietą nowe wyzwania. Będę tutaj opisywać nasze wzloty i upadki. Dzielić się z Wami nowymi osiągnięciami takimi jak: samodzielne jedzenie, jak oduczyć dziecko załatwiania się w pieluchę, jak poskromić złośnika, czy wybrać żłobek czy opiekunkę, a także nie zabraknie u mnie porad przeznaczonych dla świeżo upieczonych mam.
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.comBlogger42125tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-41456372095596022742016-05-03T23:11:00.000+02:002016-05-03T23:11:47.400+02:00Czego dzieci nauczyły mnie w 2,5 roku?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No właśnie czego mnie nauczyły? </div>
<div style="text-align: justify;">
<b>1) CIERPLIWOŚCI!! </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Godziny stania w kolejkach u lekarzy, litry soków wylanych na podłogę, tysiące osmarkanych chusteczek, całonocne marudzenia, niekończące się zbierania zabawek i wiele, wiele innych cudownych chwil za nami. Teraz już jest dla mnie oczywiste dlaczego kobiety żyją dłużej i rzadziej zapadają na demencję starczą. Skoro macierzyństwo polega na rozciąganiu granic cierpliwości i wytrzymałości w nieskończoność, to mózg kobiety nie może obumierać. On jest ciągle włączony na najwyższych obrotach, aby móc sprostać wszelkim wymaganiom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>2) NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy zostaje się matką chciałoby się mieć wszystko idealnie jak w zegarku. Dziecko ma jeść, samo spać, robić "zdrową kupkę", być zadowolone. A mamusia chce znać odpowiedzi na wszystkie pytania, kupuje stosy gazetek, czyta setki stron forów internetowych, czyta poradniki, podpytuje koleżanki. Robi to po to by jak sądzi ułatwić sobie życie. Na szczęście 50% mam znajdzie tam swoje odpowiedzi, natomiast druga połowa przyjrzy się sobie i swojemu dziecku i "problemy" rozwiąże sama. To, że Staś nie mówi choć ma 2,5 roku nie czyni go dzieckiem upośledzonym i na serio nie trzeba chodzić z nim po specjalistach, a jak Marysia w wieku 2 lat nadal sika w pieluchę, to też mama nie pójdzie smażyć się w piekle. Już przy drugim dziecku kobieta potrafi rozróżnić czy dziecku potrzebna jest pomoc z zewnątrz czy też nie. Wszytko co nowe i nieznane nas przeraża. Niemowlę trzymane pierwszy raz wydaję się nam takie delikatne, ale minie trochę czasu i nabieramy wprawy. Rodzicielstwo to nieustany proces uczenia się. Im więcej czasu poświęcasz dziecku i obserwujesz jego zachowania, tym prędzej nauczysz się je "obsługiwać". Zrozumiesz, że dziecko tak jak dorosły człowiek jest odrębnym bytem z własnym charakterem i kształtującą się osobowością. Jego inteligencje rozwijają się w różnym tempie, stąd dysproporcje między dziećmi. To że dziecko nie mówi a np. sika do nocnika nie czyni go gorszym od innego malucha. Już mając dwójkę dzieci bez problemu można zaobserwować różnice w ich funkcjonowaniu. Niestety rodzicie ulegają presji społeczeństwa, która często brzmi tak: " za długo karmisz, czas odstawić", " nie śpij z dzieckiem w jednym łóżku", " dziecko musi się wypłakać" i wiele podobnych wyrażeń. Gówno prawda. Oliwia spała w moim łóżku prawie 2.5 roku... I tak pewnego dnia, musiała przeprowadzić się do drugiego pokoju. Była już gotowa. "Przeprowadzka" zajęła nam dwa dni. Tylko dwa dni. I tylko jeden raz zapytała o to czy może spać w moim łóżku. Nie, ona nie jest geniuszem po prostu przyszedł dla niej odpowiedni czas. Była już na tyle mądra i gotowa, że praktycznie bez grymaszenia opuściła mamusię i postawiła kolejny krok w kierunku samodzielności. Jeszcze raz powtarzam NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS!</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>3)DOPOMINANIA SIĘ O "SWOJE"</b></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-E8pET7gENWg/VykSlniXPGI/AAAAAAAAA08/h4RettRx4bEO_BgdS0cFxIAfNw3dsJxGQCLcB/s1600/CAM02605.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-E8pET7gENWg/VykSlniXPGI/AAAAAAAAA08/h4RettRx4bEO_BgdS0cFxIAfNw3dsJxGQCLcB/s320/CAM02605.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A <b>TERAZ</b> lecimy na Marsa!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Chyba nikt tak jak dzieci nie wyraża jasno swoich pragnień. Najlepsze jest w nich to, że ich świat nie jest niczym ograniczony. Funkcjonują w innej rzeczywistości gdzie wszystko jest możliwe tu i teraz. O tak ulubione słowo: "TERAZ" Mamo chcę iść na dwór TERAZ. Daj mi pić TERAZ. Kup mi tę zabawkę TERAZ. Żeby dorośli potrafili tak żarliwie walczyć o własne potrzeby.. :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-19126072617433012422016-04-24T16:53:00.000+02:002016-04-24T16:53:21.190+02:00Pokrzywka czy alergia pokarmowa?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciągłe infekcje i nastanie wiosny nasiliło objawy alergiczne. Z całą pewnością mogę już określić, co jest wysypką, co AZS-em a co pokrzywką towarzyszącą infekcjom. Obecnie ponownie przeprowadzamy testy z krwi na obecność alergii pokarmowej i inne problemy odpornościowe. Ostatnim razem wyniki robiliśmy w sierpniu i nic nie wykazały. Kacper jest, co prawda zbyt mały żeby były one w 100 % miarodajne, ale trzeba próbować. Może tym razem uda nam się znaleźć jakiś trop. Ciągłe zachorowania i swędząca skóra powodują niepokój i wieczne problemy ze spaniem w nocy.. Ileż można? Oboje się męczymy, a objawy skórne potrafią się pojawiać i znikać niemal z dnia na dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Temat alergii jest najbardziej rozchwytywany i widzę po statystykach że rodzice szukają zdjęć, opisów odpowiadających stanom z którymi borykają się ich dzieci. Zamieszczę dziś parę zdjęć by można było sobie zerknąć i poszukać "podobieństw".</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Kacper jest chory i stan zapalny jest ostrzejszy prawie zawsze dostaje na tułowiu, kończynach i szyi swędzącą wysypkę bądź pokrzywkę. Nie robi to na mnie już żadnego wrażenie, ale jak to lekarka opisała wygląda i czuje się jak ktoś kto wpadł w pokrzywy. Często też pojawia się lekka opuchlizna w okolicy oczu i wiadomo dzieciak cały się drapie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-CJrLJnvIAC8/VxzWmx8k07I/AAAAAAAAA0A/kfebxDrg4CAAVYQuJwVK_NCjTgi8dxD4ACLcB/s1600/CAM01990.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-CJrLJnvIAC8/VxzWmx8k07I/AAAAAAAAA0A/kfebxDrg4CAAVYQuJwVK_NCjTgi8dxD4ACLcB/s320/CAM01990.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Swędząca wirusowa wysypka</td></tr>
</tbody></table>
<br /><br />Poniżej nowe swędzące nabytki AZS czy też alergia pokarmowa a może nawet reakcja na nowy antybiotyk..<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-RBu5y6sZLCE/Vxzcg0Kb-MI/AAAAAAAAA0Q/HvnwpcrAM10KAWspdFmZ3rnx_E7EQx_LgCLcB/s1600/CAM02579.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-RBu5y6sZLCE/Vxzcg0Kb-MI/AAAAAAAAA0Q/HvnwpcrAM10KAWspdFmZ3rnx_E7EQx_LgCLcB/s320/CAM02579.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-0mfLZ0xCsMw/VxzcjuTF9dI/AAAAAAAAA0U/LxP5HWme-JESTOMjXGs3Em96DRxvVnp7ACLcB/s1600/CAM02625.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-0mfLZ0xCsMw/VxzcjuTF9dI/AAAAAAAAA0U/LxP5HWme-JESTOMjXGs3Em96DRxvVnp7ACLcB/s320/CAM02625.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak to przy alergii raz jest lepiej a raz gorzej. W powietrzu obecnie pyli wszystko prócz traw i babki. Oby w przyszłości okazało się że mały przezwyciężył anomalie pokarmowe, AZS ustanie i nic nowego się nie rozwinie.</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-19422787361668036812016-04-06T14:23:00.001+02:002016-04-06T14:24:16.187+02:00Szczepić czy nie szczepić? Oto jest pytanie!<div style="text-align: justify;">
<b>Witam!!!</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś mam zamiar poruszyć bardzo drażliwy temat szczepień dzieci, który budzi liczne kontrowersje! </div>
<div style="text-align: justify;">
Moje zdanie jest następujące : <b>SZCZEPIĆ!!</b> A teraz do początku całej historii, którą chcę przedstawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bliskie nam osoby wiedzą ile czasu spędzamy u lekarza z Kacprem. Dzieciak choć wygląda na zdrowego, dobrze odżywionego, jest radosny, to jednak od samego początku boryka się z problemami zdrowotnymi. Całe szczęście nie są to sprawy poważne, ale każdy rodzic wie jak choroby dziecka wykańczają całą rodzinę o portfelu nie wspominając. Kacper ma zaledwie 14 miesięcy. Do tej pory trzykrotnie chorował na ostre zapalenie krtani, czterokrotnie miał obturacyjne zapalenie oskrzeli, niemal co miesiąc łapie jakąś infekcję, dodatkowo męczy go alergia. Trochę sporo jak na tak młody organizm, o nie rozwiniętym układzie odpornościowym. Ostatnio pobiliśmy rekord zdrowia, wyniósł on 3 tygodnie! Wow, co za luksus! Lekarze jak to lekarze, większość rozkłada ręce i każe czekać aż się "wychoruje". W związku z rozlicznymi infekcjami nie szczepimy się zgodnie z kalendarzem, ba można rzec że wcale, bo ostatnie szczepienie było przewidziane dla nas na 04.08.2015. Mogliśmy co prawda zaszczepić małego w te "zdrowe" dni, ale powszechnie wiadomo że szczepionka wpływa na odporność a my nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Od pół roku staramy się przeprowadzić zabieg chirurgiczny związany ze wzrokiem, niestety choróbska nam to utrudniają. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ pediatra z POZ miał już nas dość z wzajemnością :), zaczęliśmy leczyć się prywatnie. Różnica kolosalna, otrzymujemy trafne wskazówki, a pani doktor zawsze nas wyratuje z opresji. Niestety jej też należy się urlop i ostatnie 4 tygodnie wróciliśmy na "stare śmieci" z banalnym katarem... Najpierw domowe sposoby, później wizyta prywatna i para-antybiotyk aby zwalczyć infekcje (bo zbliżał się termin planowanego zabiegu), po pięciu dniach Kacper zdrowy a na szósty katastrofa.. a leczenie w pełni. Kontrola w POZ wykazała że dziecko zdrowe, ma tylko katar.. Ok.. więc co na ten katar?Swoją drogą ładny mi katar, że tydzień kompletnie nieprzespanych nocy przez duszące się dziecko, oddychające jak włączony odkurzacz... No to Protargol (krople robione) i inhalacje. Inhalacje pomagały, ale na krótką metę. Planowana była wizyta u laryngologa, żeby zobaczył co jest grane, gdyż antybiotyk to ostatnia droga. Kataru się przecież tak nie leczy... Jednak mamusia była bardzo mądra i najpierw zrobiła dziecku wymaz z nosa, który udało się odebrać przed wizytą u specjalisty. A tam proszę bardzo, bakterie wyhodowano, liczne i to jeszcze jakie! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-L13iMSDJ6HY/VwT_W_G1dpI/AAAAAAAAAwc/ccKkYwTlicU5PrQopG_-4TPmm3MsdYAxA/s1600/CAM02557.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="260" src="https://2.bp.blogspot.com/-L13iMSDJ6HY/VwT_W_G1dpI/AAAAAAAAAwc/ccKkYwTlicU5PrQopG_-4TPmm3MsdYAxA/s320/CAM02557.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>STREPTOCOCCUS PNEUMONIAE</b> szczep <b>MLSB</b>. Dla laika nic to nie znaczy, ale po wpisaniu w GOOGLE ukaże nam się : Pneumokoki a dokładnie dwoinka zapalenia płuc! Super! Skąd się to wzięło? A pewnie stąd że antybiotykoterapia wcześniejsza którą prowadzono była nieadekwatna do infekcji, za krótka a czasem nawet niepotrzebna. Kacper pozbierał bakterie i wyhodował cały oporny szczep na wiele antybiotyków! I jak to dziecko ma być zdrowe? Teraz mechanizm jego zachorowań stał się dla mnie jasny. Wszyscy nosimy w gardle czy nosie pneumokoki, ale nie wszystkich atakują. Działają one wtedy gdy np. obniżona jest odporność i tak było u nas. Infekcja ->antybiotyk-> poprawa ->słaby organizm ->pogorszenie. Pierwsze pytanie laryngologa było o ilość zachorowań, jakie i ile antybiotyki były stosowane oraz czy dziecko było szczepione na pneumokoki i meningokoki? Nie... nie było, ale będzie jak tylko nam się uda wyzdrowieć. Dużo wcześniej wystarczyło dziecku zrobić wymaz z nosa, aby w ciemno nie stosować leków. Ja nie jestem lekarzem, ja nie muszę o tym wiedzieć, ale jak można przeoczyć takie oczywiste rzeczy. Przez te nawracające infekcje, pomnażamy tylko grono specjalistów, mam nadzieję że wkrótce się to zakończy. Niedługo czeka nasz szereg badań dotyczących odporności oraz współistniejących alergii. (Skierowano nas do Poradnii leczenia zaburzeń odporności we Wrocławiu). I wracając do tematu. Ile ludzi, tyle jest zdań na temat szczepień. My mamy szczęście że nasze pneumokoki dały postać zapalenia noso-gardła, bo mogliśmy równie dobrze skończyć w szpitalu z ostrym zapaleniem płuc, opon mózgowych czy nawet sepsą. Dla mnie jest to wystarczająco przekonujący argument żeby zaszczepić dziecko. Oczywiście nie daje to 100% gwarancji sukcesu, ale jeśli mogę w jakiś sposób uchronić swoje dziecko chcę to zrobić. Do zwolenników NOP-ów(Odczynów poszczepiennych), są to pojedyncze przypadki. Nas szczepiono tymi "złymi" rtęciowymi szczepionkami i żyjemy a na pewno w większości mamy się całkiem dobrze. Ostatnie szczepienie miałam pewnie mając 18 lat, po 10 nie widzę uszczerbku na swoim zdrowiu, ani powikłań poszczepiennych w przeszłości też nie było. Krzyczy się, że wprowadzamy sobie chemię, toksyny do organizmy wraz ze szczepieniami, ale ludzie zastanówcie się trochę. W ciągu dnia człowiek w XXI wieku i cywilizowanym świecie wystawiony jest na stałe działanie toksyn - z atmosfery, jedzenia, kosmetyków, odzieży, plastiku i wielu innych. Nikt o tym jakoś głośno nie mówi i pewnie 1 /10 osób nie ma o tym w ogóle pojęcia. Nasze organizmy zbyt wolno przystosowują się do szybko zachodzących zmian w otoczeniu, stąd coraz więcej zachorowań. Nie sądzę że za wszystko można winić szczepionki...</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdro!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-88179044534952388252016-04-01T00:02:00.001+02:002016-04-01T00:02:26.735+02:00Idzie wiosna !!<div style="text-align: justify;">
"Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!"</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Znowu zaginęliśmy na parę dni. Otóż winić za to można złośliwość rzeczy martwych a mianowicie brak internetu. Jednakże byłoby to zbyt łatwe a historia jest dłuższa i sięga Świąt Wielkanocnych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wielkanocny weekend przeminął nam szybko, miło i spokojnie a przede wszystkim bez dostępu do sieci. Jak twierdzi głowa rodziny - Kacper wyrwał kabel:) W każdym bądź razie nie wiem kto, nie wiem jak, ale neta nie było 3 dni. Natomiast po świętach pojawiły się standardowe, chorobowe niedogodności i można rzec witajcie noce nieprzespane...</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-NZqVY_66j48/Vv2d_af-ZQI/AAAAAAAAAvc/vGprb5wwl_gczfu7ER-MVQvwZTlajC62w/s1600/CAM02522.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-NZqVY_66j48/Vv2d_af-ZQI/AAAAAAAAAvc/vGprb5wwl_gczfu7ER-MVQvwZTlajC62w/s320/CAM02522.jpg" width="210" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Świąteczny profesor:)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście sytuacja zdaje się stabilizować. W związku z nadejściem wiosny, którą czuć już w powietrzu jest też przypływ dobrej energii. Dzieje się u nas jak zawsze... Mamy pewne sukcesy na nocnikowym polu Kacperka. Parokrotnie udało nam się zrobić kupkę, jednak o komunikacji nie może być mowy. Jak pamiętam 8 miesięczną Oliwię przeglądającą książki na kibelku wpadam w nostalgię. Jakie to było mądre, rozumne dziecko... A mamusi syneczek jakby się z innej galaktyki urwał. Mówię, tłumaczę, pokazuję i ciągle odnoszę wrażenie że nic do tego malucha nie dociera. Owszem jest ciekawski, wszędzie chce zajrzeć, ale nadal komunikujemy się w obcym języku. Ja swoje, Kacper swoje... Chociaż można z tej mowy wyseparować jedno "słowo" - na pytania: "Chcesz mleczko/cyci? albo "Robisz kupkę?" odpowiada z powalających uśmiechem: "DIT" :):) Dit musi oznaczać w jego języku "TAK" ! Nie, nie, nie myślę że jest jakiś zacofany czy coś w tym stylu. Mówi pojedyncze słowa jak : "mama, tata, baba, da", ale wyraźnie widać jak różni się rozwój chłopca i dziewczynki. Bardzo ciekawe doświadczenie i miło jest mieć możliwość towarzyszyć całemu procesowi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-qvymQk1wUNo/Vv2eSZ1bA0I/AAAAAAAAAvg/36tJBdh8fWAlErShDj-QQoz7p9QVYiopw/s1600/CAM02513.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-qvymQk1wUNo/Vv2eSZ1bA0I/AAAAAAAAAvg/36tJBdh8fWAlErShDj-QQoz7p9QVYiopw/s1600/CAM02513.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-qvymQk1wUNo/Vv2eSZ1bA0I/AAAAAAAAAvg/36tJBdh8fWAlErShDj-QQoz7p9QVYiopw/s320/CAM02513.jpg" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całe szczęście zrobiło się cieplej i można w końcu poszaleć na dworze. Oliwia nie odpuszcza wycieczek na plac zabaw, czasem nawet dwa razy dziennie. Jednak jest coś więcej! Mam w domu przedszkolaka!! Od wtorku Oliwia zasiliła szeregi maluszków! Nie obyło się bez łez, ale o dziwo dopiero na drugi dzień. W każdym bądź razie kiedy ją odbieram jest zadowolona i mówi że jutro też przyjdzie. Cieszę się że udało się w końcu udać do tego przedszkola. W domu nie byłam już w stanie zapewnić jej wystarczających rozrywek, a większość czasu spędzała na uprzykrzaniu życia młodszemu bratu. Teraz ja mogę spokojnie skupić się na wspieraniu rozwoju Kacperka, dłużej odpocząć a Oli w pełni wykorzystać swój potencjał poza domem:)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-73626288484591553982016-03-23T23:41:00.002+01:002016-04-01T00:13:14.553+02:00Urodzić na Facebook'u<div style="text-align: justify;">
Hello Everyone!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co prawda miałam już iść spać, ale nie mogę tego zrobić, nie dzieląc się ze światem moją opinią na pewien temat. Mianowicie dotyczy ona zdjęcia, które wywołało burzę w sieci na skalę światową. Być może część z Was już miała okazję obejrzeć screen'a ze zdjęcia wrzuconego na Facebook przez pewną kobietę i zdążyliście ustosunkować się do tej "sytuacji". Jeśli nie, proszę sobie zalukać poniżej :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://m.mamadu.pl/6c3e764d5349751dc3e32dc15935c483,641,0,0,0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://m.mamadu.pl/6c3e764d5349751dc3e32dc15935c483,641,0,0,0.jpg" height="213" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Kobitce zaczął się poród, niestety nie zdążyła karetka i urodziła we własnym łóżku. Foto zamieściła w jednej z grup dyskusyjnych na FB, dotyczącej tematyki ciąży, parentingu itp. Zrobiła to w dobrej wierze, w celu podzielenia się swoim cudem, osiągnięciem, pewnie pod wpływem poporodowej euforii ( fotografię robił mąż, który łączył się telefonicznie z położną). Zdjęcie zostało usunięte z portalu społecznościowego, pewnie "parę" osób zgłosiło naruszenie. Na kobietę wylewa się morze hejtu, krytykują nagość, naruszenie prywatności, przesadę i wiele innych mniej łagodnych kwestii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ja na tym zdjęciu nie widzę nagości ( okey widać sutki), ale z całą pewnością na portalach społecznościowych można znaleźć znacznie bardziej gorszące, nagie, obelżywe obrazki zarówno nastoletnich dziewczyn jak i starych bab. Na pewno wrzucenie takiego zdjęcia na coś w stylu Face'a wymaga wielkiej odwagi, będzie ono zawsze widoczne w internecie. Czy mnie gorszy? Nie. Swojego zdjęcia z porodu raczej bym nie rozpowszechniała, ale każdy pojmuje prywatność, intymność inaczej. Zważywszy na fakt, iż obraz ten zamieszczony był w jakiejś grupie docelowo był przeznaczony dla jej członków. Niestety lub stety został rozesłany dalej w świat. Nie rozumiem wyolbrzymiania tej sytuacji, doszukiwania się kontrowersji, pisania i mówienia o zgorszeniu skoro wystarczy wejść na Youtube.com i do woli oglądać różne porody na żywo. Takie filmy dostępne są w serwisie od lat i jakoś nikt ich nie zgłosił, nie usunął i nikogo nie obraziły. Jeżeli nie podoba Ci się obraz w sieci, to człowieku po prostu na niego nie patrz. Najwyraźniej nie był skierowany do Ciebie. Każdy inaczej przeżywa wzniosłe chwile i ma inne poczucie estetyki. Owszem nie muszę widzieć tego typu zdjęć na swojej "głównej stronie", ale jak było wyżej wspomniane zdjęcie zamieszczono w określonej grupie. Jeżeli do niej nie należę to nie narażam się na to "zgorszenie". Musiałam to napisać bo inaczej bym nie mogła zasnąć. Rozbawiło mnie to powszechne oburzenie :) Nie wiem od kiedy świat taki pruderyjny się zrobił...Swoja drogą na TLC można porodziki wieczorem też pooglądać, a powtórki w dzień też się pewnie trafią :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dobrej nocy!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-38036551780421119322016-03-18T22:46:00.003+01:002016-03-18T23:04:26.517+01:00Wymagam resetu!!!<div style="text-align: justify;">
Od paru dni nosiłam się z zamiarem napisania postu, ale fizycznie było to niemożliwe!</div>
<div style="text-align: justify;">
Fakt, że przeżyłam dzień piąty jest dla mnie niezmiernie satysfakcjonujący. Przez ostatni tydzień, odkąd mąż wyjechał mój dom zwariował. I nie jest to zasługa braku samego w sobie czy też krótszego czasu "odpoczywania". Po prostu w czasie zbiegło się zbyt wiele rzeczy. Teraz do sedna. Mam ochotę ukatrupić własne dzieci!! A przynajmniej to starsze...Z racji iż wkrótce czeka Kacpra ważny dla nas zabieg operacyjny, dzieciaki muszą pozostać zdrowe. Pogoda w kratkę, więc przypałętał się jakiś wirus przez co większość czasu spędzamy w domu. A w domu jak to w domu - dzieci się nudzą i doprowadzają rodziców do szału! W tym miejscu zdecydowanie zaznaczam że posiadanie dzieci jedno po drugim (u nad 16 mcy) to poroniony pomysł. Nie wiem może robię coś nie tak, może brak mi samozaparcia i cierpliwości, a może wręcz przeciwnie jestem zajebistą matką tylko los wystawia mnie na wieczne próby. Podziwiam rodziców, którzy nie krzyczą na swoje dzieci, a tych którzy nie dają klapsów to już w ogóle. Albo jesteście aniołami, jesteście ultra cierpliwi, albo macie "łatwe" dzieci. Tak, ŁATWE dzieci. Swobodnie mogę to rozróżniać, gdyż mam ich dwoje i widzę co się dzieje. W ciągu ostatnich pięciu dni mam wrażenie że cofnęłam się do okresu noworodkowego. Śpię po 3 godziny na dobę, nie mam czasu ani chęci jeść i jestem mocno podenerwowana. Pytanie tylko kto by nie był jak łeb pęka a do wieczora zostało jakieś 16 godzin! Poza "zabawą" z dziećmi trzeba zrobić obiad, coś posprzątać, zrobić koło siebie i niech mi ktoś powie jak mam zrobić wszystko w pojedynkę? Nie ma opcji. Wiem, wiem znajdą się mamusie idealne które będą utrzymywać że jest git, ale zaręczam nie jest! A przede wszystkim fizycznie nie mam już siły. Bolą mnie stawy, odpada kręgosłup, chcę spać i nie mogę przestać do siebie mówić bo mój mózg pracuje jak oszalały próbując rozkminić, co dalej następuje. I są już tego skutki. Bodajże przedwczoraj miałam powiesić pranie, poszłam więc do łazienki po suszarkę a wróciłam z dziecięcą wanną... I stoję gapiąc się na tą wannę i zastanawiam po cholerę mi to... Przy śniadaniu zdarza mi się pomylić dzieci, a raczej posiłki dla nich przeznaczone. Dobrze że Kacper nie gardzi jedzeniem, ale parówka w tym wieku odpada!</div>
<div style="text-align: justify;">
Co do minionych nocy: Katar made my night. Przez przeklęte gluty Kapcerek budził się non stop i nie mógł zasnąć po 1-2 h. Na drugą noc po kolejnej pobudce zasnął "na dobre" o 00:30 a o 3:00 Oliwia wołała o picie, okazało się że ma 39* gorączki - super. W gorączce chyba się śpi? Nie po, co spać? Ona chciała pozapalać wszystkie światła i czytać bajki. Przesiedziałyśmy w kuchni do 5 rano, przy okazji budząc babcię do pracy, która zaspała notabene dzięki naszym (Kacpra) wrzaskom. Koniec końców Oliwia o 6:15 stwierdziła że pora wstać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z wczoraj na dziś było już ekstra pobudki tylko co jakiś czas i było by w ogóle super, ale popełniłam karygodny błąd i zatrzymałam Kacperka w swoim łóżku obok Oliwii.. Jak nie trudno się domyślić nad ranem człowiek zmęczony śpi jak zabity, gdy ona obudziła się na mleko i zobaczyła tego intruza obok siebie postanowiła go "pobić". Obudził mnie płacz małego, ale dopiero po chwili ogarnęłam że on nie jest w łóżeczku tylko obok.. Oczywiście ululałam go dalej, ale Oliwia już nie raczyła oka zmrużyć a była to 5:45... Plus jest taki że do 9:00 miałam już zrobioną zupę, umyte włosy, makijaż i śniadanie! Zapomniałam dodać, że katar zrobił swoje i po pobudce przez siostrę młody ohaftował mi całe łóżko... Także mam prawo być wkurzona i wyczerpana. Noc, nocą dni też potrafią człowieka wykończyć, zwłaszcza gdy siedzi w czterech ścianach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do kwestii cierpliwości, to kiedy moja super spokojna, opanowana i tolerancyjna matka nie jest już w stanie wytrzymać ze swoją wnuczką to jak ja mam to robić cały dzień mając do siebie uczepione drugie dziecko? O ile wysmarowanie twarzy moją szminką jest do zaakceptowania ( "nie hałasowałam bo się malowałam" - usypiałam Kacpra wtedy) o tyle nie mogę się nie drzeć jeśli wychodzę na dwie minuty żeby odcedzić zupę a Oliwia włazi małemu do łóżeczka i słychać odgłos poklepywania: np. po pleckach czy głowie do łez! Wtedy jestem wściekła, bardzo wściekła...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-OQXgcoacxKg/Vux2giF6XTI/AAAAAAAAAt8/fe-ayse2_7AvU7UfoDa5zDRxhfZ3NO7kA/s1600/CAM02473.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-OQXgcoacxKg/Vux2giF6XTI/AAAAAAAAAt8/fe-ayse2_7AvU7UfoDa5zDRxhfZ3NO7kA/s320/CAM02473.jpg" width="209" /></a></div>
<span style="text-align: justify;">Dobrze, że nerwy na dzieci bardzo szybko mijają. Zaczynam się też zastanawiać czy by sobie nie zapisywać takich "patologicznych" zachowań i odzywek maluchów bo kiedyś miło i zabawnie będzie sobie to przypomnieć.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Przykładzik na dziś: <b>Ja</b>: Oliwia co robisz? (stoi przy oknie) Oli: "Pluję na szybę i wycieram ;)" I'm lovin it!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-x-sJebefcbE/Vux2lHQ1mCI/AAAAAAAAAuA/AHydD0KRrkESXKg2p6Ll3yZr1nEUeR1tQ/s1600/CAM02467.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-x-sJebefcbE/Vux2lHQ1mCI/AAAAAAAAAuA/AHydD0KRrkESXKg2p6Ll3yZr1nEUeR1tQ/s320/CAM02467.jpg" width="205" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec taka dygresja dotycząca uwag postronnych odnośnie zalet posiadania małych dzieci ( tych szybko po sobie zwłaszcza) oraz sposobu ich wychowania. Rzygam jak mi ktoś mówi, że dzieci są małe tak krótko, trzeba to przeżyć, będzie lepiej, będą się ze sobą bawić itp. Gówno prawda! O ile faktycznie maluszkiem jest się tylko raz o tyle trud włożony w ten proces zna tylko rodzić i to każdy z osobna. Każdy rodzic ma inne doświadczenia ze swoimi dziećmi, inne usposobienie, inne bariery i przestańcie ludzie mierzyć wszystkich swoją miarą. Kocham swoje dzieci najbardziej na świecie, ale nie jestem robotem. Są dni w których są absolutnie nieznośnie i irytujące. Razem bawić się będą może za rok lub dwa, teraz się tylko nawzajem okładają i okradają z zabawek. Fakt, że Kacperka wyjątkowo bawią Oliwii psoty i figle tylko dodaje jej wiatru w żagle... Nie mówcie mi że to jest proste i fajne, to jest cholernie trudne i męczące. Nie ma się co czarować trzeba się nieźle napocić żeby przetrwać każdy kolejny dzień. Amen</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-2kaBQLtTJg4/Vux2njJJAxI/AAAAAAAAAuE/ciQOkvkffvoKdPJ6YN147_UGM00orToow/s1600/CAM02487.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-2kaBQLtTJg4/Vux2njJJAxI/AAAAAAAAAuE/ciQOkvkffvoKdPJ6YN147_UGM00orToow/s320/CAM02487.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najpiękniejsza chwila dnia:)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-23246794720810232432016-03-12T01:10:00.003+01:002016-03-12T01:10:51.519+01:00W obliczu wyzwania<div style="text-align: justify;">
Jest środek nocy i normalny człowiek zada sobie pytanie dlaczego nie śpię skoro na co dzień i tak nie mogę się wyspać? Odpowiedź jest banalna - nie chce mi się! Mamy weekend i chociaż sobota czy niedziela od 2.5 roku niczym nie różni się od poniedziałku czy czwartku, ogarnia mnie weekendowa euforia. Nie wiem czemu tak się dzieje, ale chyba umysł przyzwyczaił się przez lata to tzw. przerwy zwanej weekendem i tak już mu w tej podświadomości zostało. Notabene ja wcale nie lubię obecnych weekendów. Wszyscy są wtedy w domu (mieszkamy z moimi rodzicami - jeszcze a także na dole mieszka rodzina brata). Generalnie super, wszyscy są, mnóstwo rąk do pomocy, ale czy aby na pewno? Guzik prawda. W sobotę i niedzielę Oliwia z euforii dostaje totalnej palmy. Nie wie z kim ma rozrabiać czy z babcią czy gonić na dół do swojej ukochanej Amelki. Ja zamiast spędzać ten "wolny czas" zmagam się z niesubordynacją własnego dziecka, które zdaje się nie reagować na żadne racjonalne argumenty. Ba, matka nie jest jej do niczego potrzebna, no chyba tylko żeby zapalić światło w łazience... Stąd też moje ambiwalentne uczucia związane z weekendowym czasem. Z jednej strony tęsknie a z drugiej na samą myśl przechodzą mnie ciarki. Na szczęście zbliża się wiosna i można będzie w końcu wyjść na dłużej z domu bez obawy o zły ubiór czy przywleczenie skądś grypy. Z resztą ruch na świeżym powietrzu robi dobrze zarówno dziecku jak i mamie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś odbyłyśmy z Oliwią długą wędrówkę, po której miały się jej wyczerpać baterie, niestety chyba przebyłyśmy o 5 km za mało. Efekt końcowy był mierny... Teraz mamy noc i można się skupić na sobie, więc radośnie donoszę iż matka Polka jutro wychodzi do ludzi. Zostawia swoje genialne dzieci, zabiera męża i wychodzi ze znajomymi. Można rzec jutro a raczej dziś będzie święto! Chyba jest to nagroda na wyrost, ponieważ szykują się długie i ciężkie dni. Zapadła decyzja opuszczenia naszego pięknego kraju i najprawdopodobniej do lata nas już tu nie będzie. Tymczasem od poniedziałku zostaję słomianą wdową i od świtu do nocy sama będę ogarniać ten chaos. Po drodze szykują się wesela, szpitale, nauka i wyzwania. Człowiek jest dziwną, zaskakującą istotą kiedy ma czas to go marnuje, a kiedy go brak porusza niebo i ziemię aby go jak najlepiej wykorzystać. Tak teraz ja będę siedzieć i wysłuchiwać niemieckich nagrań jakbym nie mogła przez 2 lata codziennie nauczyć się paru słówek. Nie ma to jak nóż na gardle... </div>
<div style="text-align: justify;">
Oliwia wróci do swojej "ojczyzny" haha! Prawdziwym wyzwaniem będzie posłanie jej do niemieckiego przedszkola, nie wiem jak moja bidulka się tam odnajdzie. Pewnie lepiej niż początkowo ja, chociaż już tam byłam... W naszym życiu teraz dzieje się strasznie dużo, pewnie dlatego muszę przeprowadzać liczne dialogi sama ze sobą, w końcu jak to ktoś wczoraj opublikował na fb, czasami trzeba zasięgnąć porady eksperta:),</div>
<div style="text-align: justify;">
Mam wrażenie że ten post jakiś taki niekonkretny i rozmemłany, widocznie ja taka teraz jestem. Rozdarta pomiędzy dwoje wrzeszczących dzieci, zastanawiająca się jak pozbierać wszystko do kupy, wiele chcę a nie potrafię rozciągnąć doby, chcąca wierzyć że zmierzam w dobrą stronę i będziemy mieć miękkie lądowanie.. jak zawsze:) </div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczór spędzony na obejrzeniu pięknego filmu: "Niebo istnieje naprawdę", poleconego przez ulubioną bratową - mamusię wspomnianej Amelki. Dzięki! </div>
<div style="text-align: justify;">
Chociaż lubię dynamiczne życie, gdy ciągle się coś dzieje, to na dwa miesiące chętnie przeniosłabym się w taką spokojną filmową, beztroską, szczęśliwą rzeczywistość. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec wspaniałe zdjęcia z wyprawy wykonane dziś z Oliwką :) Miłej nocy i udanego weekendu życzą OWCE!!^^</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-QEm4h8yFqgc/VuNd68_O6JI/AAAAAAAAAtI/LiVPsWW3v4UM6uMa8WFnALNiKhtyIc2-A/s1600/CAM02462.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-QEm4h8yFqgc/VuNd68_O6JI/AAAAAAAAAtI/LiVPsWW3v4UM6uMa8WFnALNiKhtyIc2-A/s320/CAM02462.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Owczy portret<br /><br /></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-JQ2v4i3avAg/VuNd9l-l83I/AAAAAAAAAtM/0wKxt5IOjGIG0qiXu7JD9mY7_fhVcEvkg/s1600/CAM02460.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-JQ2v4i3avAg/VuNd9l-l83I/AAAAAAAAAtM/0wKxt5IOjGIG0qiXu7JD9mY7_fhVcEvkg/s320/CAM02460.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mamusia i dzidziusie^^</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-25650199563515057342016-03-04T22:25:00.001+01:002016-03-04T22:25:16.325+01:00Czasu brak,brak,brak...<div dir="ltr">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba przechodzę kryzys albo zwyczajnie zaczyna mi odbijać. Ciągle gadam do siebie na głos, co jest wyrazem natłoku myśli i nadmiaru rzeczy "do zrobienia". Najzabawniejsze jest to, że nawet Oliwia zauważyła moje odchylenia. Dziś podczas spaceru: "O: Mamo dzwonisz? Ja: Nie. O: Znowu do siebie gadasz? Ja: Tak Oliwia gadam do siebie. O: To nie gadaj, gadaj do mnie !" I jak tu nie kochać dzieci, są takie urocze i bystre...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Rw3h2nPDJTQ/Vtn69AVMsjI/AAAAAAAAAsk/R1yjJubJHiI/s1600/CAM02413.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-Rw3h2nPDJTQ/Vtn69AVMsjI/AAAAAAAAAsk/R1yjJubJHiI/s320/CAM02413.jpg" width="240" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Początek dnia zdecydowanie nie był uroczy. Po ciężkiej nocy wstałam pełna negatywnej energii. Oliwia przyszła rano do mojego łóżka za wcześnie...Kacper wstaje też coraz szybciej. Nie powiem, byłam zła, niewyspana i w mojej głowie rysowały się tysiące zaplanowanych rzeczy na dziś. </div>
<br />
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
Ostatnio pojawił się u mnie wstręt do mięsa a zarazem chęć zdrowego odżywiana. I tak idąc z Oliwką przez sklep dojrzałam na półce ciecierzycę. Dotychczas kompletnie mnie to nie kręciło, ale wtedy doznałam olśnienia i mówię sobie (pewnie znów na cały głos) zrobię z tego zupę!!! Tak ponoć bardzo zdrowe, odżywcze warzywko. Zatem gdy rano nie miałam wcale ochoty wstać a w myślach kołatała się ta cholerna zupa do zrobienia (którą nie wiem czy sama będę mieć chęć zjeść), nastrój się nie poprawiał. Zazwyczaj gdy ma się plany - dzieci mają inne, nie było inaczej. Oliwia od świtu była "trudna", Kacper natomiast rozdarty i płaczliwy jak nigdy. Pewnie wyczuł, że nie mam zamiaru dziś dzielić się z nim cyckami (Temat na inny post - powoli się odstawiamy). Kiedy tylko znikałam z pola widzenia wpadał w histerię. Trzymałam gałgana pół godziny na nocniku bezskutecznie, a gdy tylko poszłam na 3 minuty umyć włosy, cichutkie dziecko załatwiło potrzebę w pampersa o czym dał znać smród dochodzący aż do łazienki.</div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
Całą kuchnię zawaliłam garami i "sprzętami" przyniesionymi z nocy. Resztę części domu też spowijał chaos, rozwalone przez Oli pranie po podłodze, zabawki, nocniki do wyboru do koloru. Bynajmniej nie był to krajobraz mogący podnieść moje nastawienie na wyższy level. Zupa się udała... Jednak kim by była baba jak nie może się czymś kolejnym zająć. Poszliśmy na spacer z zamiarem zamęczenia starszej pociechy, by móc później położyć ją spać. Zawlekłam dzieciaki na 1.5h spacer po wałach, pogoda sprzyjała, Kacper spał. Po powrocie zupka i o dziwo Oliwia poszła grzecznie spać. A w tym czasie mamusia zamiast odpoczywać wkręciła sobie domowe owsiane ciasteczka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-EVUExFHdtJQ/Vtn8SxdiDRI/AAAAAAAAAsw/OSLlppZBeNc/s1600/CAM02456.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-EVUExFHdtJQ/Vtn8SxdiDRI/AAAAAAAAAsw/OSLlppZBeNc/s320/CAM02456.jpg" width="240" /></a></div>
Dawaj Kacper do krzesła i robimy. Wyszły pyszne! Tak jestem z siebie dumna tylko nie wiem skąd biorę tę siłę i energię, pewnie akumulator naładował się podczas spaceru na łonie natury. Niestety nie każdy dzień idzie zgodnie z planem zwłaszcza jak się ma tych planów sporo. I tu pojawia się problem braku czasu. Ciekawe czy faktycznie czasu jest zbyt mało, czy jest źle wykorzystywany, czy też poświęcony nie na te sprawy co trzeba. Swoją "zmianę" zaczynam mniej więcej o 7 rano. O czasie wolnym mogę mówić wtedy gdy nie ma przy mnie żadnego z dzieci. Zatem dopiero koło 21. I jak tu się ogarnąć, zjeść i jeszcze znaleźć czas na inne rzeczy? Skąd czerpać siłę? Nie wiem, ale wiem że zaczyna mnie to przygnębiać. Mam poczucie że dzieci już są na dobrej drodze, prawie odchowane i mogłabym zająć się czymś innym, tylko kiedy? Brak motywacji? Nie. Brak czasu i siły, zmęczenie materiału, powtarzalność dni. Nie mam chęci wieczorem już ćwiczyć, nie mogę zmobilizować się do odrabiania kursu, nie wiem w którą stronę pchnąć statek życia. Strasznie dużo w mojej głowie tych " nie wiem, nie mogę, nie chcę". Zrobiło się negatywnie. Może to zbliżające się przesilenie wiosenne? Można by było wyjaśnić dodatkowe zmęczenie oraz fatalny wygląd. Po zimie człowiek straszy, a słońce obnaża wszelkie mankamenty. Na szczęście dzieci choć dokazują to "mądrzeją" i rozśmieszają mnie co dnia. Teksty, którymi uracza mnie Oliwia są czasem powodem do śmiechu i radości na wiele dni. Chwała jej za to, bo w innym wypadku musiałabym ją ukatrupić za te wszystkie psoty. AmenAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-5718452198756474782016-02-18T08:26:00.000+01:002016-02-22T02:46:01.468+01:00Gimnastyka w ciąży i w połogu<div style="text-align: justify;">
Witamy o poranku!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałabym dziś poruszyć ważny a często pomijany temat "około ciążowy" a mianowicie ćwiczenia fizyczne w okresie ciąży i tuż po porodzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie od dziś wiadomo, że ruch w ciąży korzystnie wpływa na płód, samopoczucie przyszłej matki oraz jej ogólną kondycję fizyczną. Czy w ciąży można wykonywać wszystkie ćwiczenia i uprawiać dowolne sporty? To zależy... Przede wszystkim od tego czy przed ciążą było się aktywnym fizycznie, uprawiało sport. Coraz częściej można oglądać zdjęcia lub filmiki kobiet, które już z całkiem pokaźnym brzuchem biegają maratony, dźwigają ciężary czy też grają w "piłkę". Stąd zapewne wiele z nas zadaje sobie pytanie: "Jak ona to robi, skoro ja nie mogę się zwlec z łóżka?!". Odpowiedź tu jest oczywista. Zanim zaszły w ciąże aktywnie uprawiały sport, a ciąża nie jest do niego przeciwwskazaniem. Nawet byłoby to poniekąd "niezdrowe" dla organizmu przyzwyczajonego do wzmożonego wysiłku z dnia na dzień go zaprzestać. </div>
<div style="text-align: justify;">
A co w związku z tym ze zwykłymi kobietkami? Otóż sprawa jest prosta - ruch to zdrowie. Na każdym etapie ciąży można ćwiczyć, uprawiać sport czy więcej się ruszać. Jedynymi przeciwwskazaniami są przeszkody stricte medyczne. Jeżeli ciąża jest zagrożona, wysokiego ryzyka, lekarz wyraźnie nakazuje odpoczywać to oczywiście należy się wstrzymać przed zwiększoną aktywnością. W sieci można znaleźć mnóstwo ćwiczeń dla ciężarnych dopasowanych do etapu w którym aktualnie się znajdują. Na każdy trymestr przydają się inne ćwiczenia, które pomogą utrzymać ciało w dobrej kondycji. Warto przede wszystkim wykonywać ćwiczenia wzmacniające kręgosłup, wewnętrzne mięśnie brzucha, mięśnie Kegla oraz wydolność organizmu. Poród jest nie lada wysiłkiem i dobrze jest się na tę "przyjemność" przygotować. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o moją pierwszą ciążę nie wykonywałam specjalnie żadnych regularnych ćwiczeń. Ograniczyłam się do codziennych długich spacerów - im bliżej mety tym dłuższych, ćwiczeniu mięśni Kegla a przy końcu wykonywałam tzw. ćwiczenia grawitacyjne, które zalecił mi ginekolog, gdyż Oliwia nie chciała się obrócić głową w dół. Przy samym porodzie okazało się, że moje mięśnie były zbyt napięte i dziecko zamiast "wychodzić" przy parciu wracało...</div>
<div style="text-align: justify;">
Z Kacperkiem o ćwiczeniach w ogóle nie było mowy, bo nie było na to czasu. Wystarczającej aktywności dostarczyła biegająca wszędzie Oliwia, dźwiganie jej, pchanie wózka i tego typu przyjemne czynności. W obu przypadkach powrót do formy po porodzie był szybki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz wspomniany połóg. Zanim w ogóle zaszłam w ciążę o połogu wiedziałam tyle co nic. Wszędzie piszą o zmęczeniu, depresji poporodowej, nadpotliwości, uderzeniach gorąca, krwawieniach, ale o gimnastyce wcale. I tu pojawia się różnica w rodzeniu w Polsce i w Niemczech. Na drugi dzień po porodzie położna przyniosła mi kartkę z ćwiczeniami jakie należy wykonywać w czasie połogu tj. pierwszych 6 tygodni. Trochę się zdziwiłam, ale trzeba było przeczytać i podpisać że się otrzymało i zapoznało z treścią. Po co te ćwiczenia? Głównym celem po porodzie jest prawidłowe obkurczanie się macicy. Macica to nic innego jak duży, rozciągliwy mięsień, który musi się na nowo skurczyć. Każdego dnia przychodziła położna, żeby zbadać brzuch i zmierzyć ciśnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poniżej wrzucam skan - co prawda po niemiecku, ale może komuś się to przyda. Gimnastyka przede wszystkim opiera się na oddechach i napinaniu mięśni brzucha - zajrzyjcie same.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dla odmiany po urodzeniu Kacperka nikt mi nic o gimnastyce nie mówił a wizyta lekarska polegała na: "Dzień dobry jak się Pani dziś czuje?". Ani badań, ani oględzin, zwyczajnie nic. Za to w zaleceniach na powrót do domu zamieszczono zdanie w stylu: " Wykonywać ćwiczenia fizyczne pokazane na oddziale". </div>
<div style="text-align: justify;">
Przez to że kobiety nie są edukowane o korzystnym wpływie gimnastyki w ciąży i po porodzie mało która z tego dobrodziejstwa korzysta. Nadal powszechny jest mit w którym ciężarna odpoczywa leżąc i jedząc za dwoje, a później pretensje do całego świata że przytyłam 25 kilogramów a po ciąży zostało mi jakieś 30... Do tego nie trzymam moczu, jestem rozlazła, mam brzuch jak balon i można tak bez końca. Nie namawiam i nie nakłaniam do jakichś super zestawów ćwiczeniowych, które zamiast cieszyć będą odbierać radość towarzyszącą ciąży, ale radzę świadomie wybierać aktywność. Przede wszystkim ruch na świeżym powietrzu - wszelkie spacerki, zaciskanie Kegla - ma też inne plusy ;) oraz proste ćwiczenia kręgosłupa gdyż on musi nosić coraz cięższe dziecko znacznie dłużej niż 9 miesięcy! </div>
<div style="text-align: justify;">
Przyszłym matkom gratuluję i życzę powodzenia w ciążowo - porodowych zmaganiach!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Llg2caGcs-k/VsVxyLDiHSI/AAAAAAAAArg/T0vjoMl_9wc/s1600/IMG_20160218_0002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-Llg2caGcs-k/VsVxyLDiHSI/AAAAAAAAArg/T0vjoMl_9wc/s640/IMG_20160218_0002.jpg" width="449" /></a></div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-79341143532133241622016-02-14T21:41:00.000+01:002016-02-14T21:41:19.033+01:00Happy Valentine's Day !!!<b>Wszystkiego najlepszego na walentynki!</b><br />
<br />
Może na jesień bociany przyniosą nagrody na które dziś pracujecie;)<br />
<br />
Jest po 21:00 dzieci śpią, można zacząć "świętować". Lech FREE, lody, chipsy, crackersy i nawet mąż się znalazł w zestawieniu.<br />
Udanej reszty wieczoru !xoxo<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.thechargeraccount.org/wp-content/uploads/2012/02/valentines-day.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.thechargeraccount.org/wp-content/uploads/2012/02/valentines-day.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-1095361826674297012016-02-13T11:23:00.000+01:002016-02-13T11:23:44.220+01:00Ząbkowanie<div dir="ltr">
Dzisiaj krótki wpis o ząbkowaniu. Dla wielu rodziców bardzo ciężka sprawa o dzieciach już nie wspominając...<br />
Będąc dorosłym, nie pamiętając tego "cudownego" okresu w którym pojawiały się białe perełki trudno jest pojąć ile cierpienia doświadcza maluszek. </div>
<div dir="ltr">
Jak zawsze podział na dwoje dzieci: <br /><b>
Oliwia</b> - z czystym sumieniem mogę stwierdzić że praktycznie "nie ząbkowała". Owszem, gdy pojawiały się nowe zęby była bardziej marudna, ale nie mogłam zaobserwować u niej żadnych powtarzalnych "objawów". Po prostu wyrzynały się zęby i dziecko odczuwało dyskomfort i tyle.<br /><b>
U Kacperka</b> natomiast każdy nowy nabytek okupiony jest łzami, nieprzespanymi nocami i takimi przypadłościami jak: katar, podniesiona temperatura, kaszel, większe pragnienie. Przy okazji którejś ze szpitalnych wizyt lekarka po badaniu rzuciła do mnie ( zobaczyła idące zęby) "teraz Pani zobaczy czym jest macierzyństwo". Zignorowałam ją oczywiście gdyż już miałam "doświadczenie" w tym temacie i byłam na prawdę nieświadoma tego co wkrótce miało nadejść: ) Na obecną chwilę wychodzą małemu 3zęby... Są noce kiedy budzi się co 10 minut i krzyczy w niebo głosy, przy czym musi non stop ciągnąć cyca. To jest straszne i człowiek nie może doczekać się poranka. Swoją drogą dlaczego te zęby tak przeszkadzają w nocy? Nie wiem..</div>
<div dir="ltr">
Jakoś 3 dni temu w związku z ogólnym zmęczeniem i brakiem wieczornych planów miałam położyć się wcześniej spać... Po 22 już byłam w łóżku, ale weź tu coś zaplanuj z dziećmi... Ledwo zasypiałam wpada Oliwia, sama chyba nie wiedziała po co. Zaniosłam ja do łóżka i wracam do spania. Nie wiem ile minut minęło, może z pół godziny słyszę krzyk. Nie to nie był Kacper... to znowu Oliwia! Zachodzę do niej, patrzę dzieciak śpi. No dobra myślę sobie starczy tych scen teraz ja idę spać! Nic bardziej mylnego.. czas na Kacpra.. I tak z 22:00 zrobiła się 1 w nocy a ja latałam od łóżka do łóżka. Nie macie pojęcia jaka byłam wściekła, bo przecież wiedząc że i tak nie będę mogła zasnąć a nikogo do pomocy akurat nie było miałam "czas" zrobić coś dla siebie. Chociażby pomalować paznokcie, albo poczytać książkę. Nazajutrz okazało się iż Oliwii wyrżnęła się w nocy piątka... Jupii nasze pierwsze ząbkowanie, pierwszy raz też opatrzone zielonym, jednodniowym katarem. Zatem jeżeli robicie jakieś plany nie mówcie tego przy dzieciach, bo na bank mają inne:)</div>
<div dir="ltr">
A co na ząbkowanie?</div>
<div dir="ltr">
W aptekach jest spory wybór maści i żeli np. Bobodent, Camilla, Dentinox N. Trzeba wypróbować, który najlepiej nadaje się i pomaga Waszym dzieciom. Można także stosować homeopatyczne czopki Viburcol, "lodowe" gryzaki, a gdy dziecko bardzo ciężko przechodzi ten proces także środki przeciwbólowe takie jak Ibum, Paracetamol. Przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość i mieć nadzieję że ząbkowanie szybko się skończy!</div>
<div dir="ltr">
Pozdro!</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-nx8yTS4hePE/Vr8D9VZFPoI/AAAAAAAAAqg/rPqLWqE68Q8/s1600/IMG_0503.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://4.bp.blogspot.com/-nx8yTS4hePE/Vr8D9VZFPoI/AAAAAAAAAqg/rPqLWqE68Q8/s320/IMG_0503.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Radość z kąpieli!:)</td></tr>
</tbody></table>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-69566554390682961232016-02-06T00:00:00.000+01:002016-02-06T00:00:41.624+01:00Sen i zasypianie niemowląt <div dir="ltr">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wokół snu i zasypiania niemowląt krąży mnóstwo legend i opowieści. Wymyślono całe mnóstwo metod usypiania i uspokajania dzieci. Obecnie na czasie są dwie skrajne: zostawić dziecko do "wypłakania się" aż samodzielnie uśnie a po drugiej stronie metoda "bez płaczu" Searsów. Choć mam tylko albo aż? dwoje dzieci uważam iż żadna z metod nie jest uniwersalna i skuteczna dla wszystkich dzieci. Na pewno warto poczytać lektury dotyczące usypiania maluchów i wybrać pewne sposoby/ fragmenty które ułatwią Wam życie. Jednak nie ma co liczyć że zastosujecie się do paru punktów i dzidziuś uśnie jak w filmie. Większość zależy od temperamentu i osobowości dziecka a dopiero później istotne stają się pozostałe czynniki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Gq9lNjB6gdI/VrUOuhugyKI/AAAAAAAAApQ/WRfb4BLgM6I/s1600/17.07.2015%2B-%2B1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-Gq9lNjB6gdI/VrUOuhugyKI/AAAAAAAAApQ/WRfb4BLgM6I/s320/17.07.2015%2B-%2B1.jpg" width="320" /></a></div>
Oliwia należała do dzieci na które nie działało nic...Była najedzona, przebrana, czysta i za nic w świecie nie chciała wieczorem usnąć. Nosiłam ją, śpiewałam, różne cuda a ona oczy zamykała, odkładałam do łóżeczka i po 5 minutach darła się od nowa. Jej rekord to 3:30:) Można było się zamęczyć, zabierałam ją nawet w bujaku ze sobą do łazienki bo terroryzowała krzykiem wszystkich domowników. Przy cycu owszem zasypiała, ale schemat był ten sam - zabrano cyc dziecko wstawało. Niestety jak to bywa przy pierwszym dziecku byłam zbyt poschizowana istotą nocnych karmień, które wpojono mi w klinice. Choć Oli spała to nastawiałam co noc budzik na karmienia. Tym samym dziecko zamiast szybciej nauczyć się przesypiać całe noce budziło się bardzooo długo. Już na świecie pojawił się Kacper a Oliwia nadal budziła się na jedzonko. Na szczęście tylko jeden raz a jak ostatecznie zasnęła to spała mocno. W dzień. jeżeli nie było możliwości wyjścia na dwór i spania w wózku, było noszenie na rękach, aż omdlewały:) do mniej więcej 14 miesiąca...Teraz też zasypia z mamą lub tatą naszczęście samodzielnie. Wieczorem oglądamy i czytamy książki, trochę poopowiada o całym dniu po czym zabiera swoją ukochaną poduszkę, wielkie miśki odwraca się i śpi.<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dgAlfIdwfzs/VrUO5RE7F7I/AAAAAAAAApU/o5hwGlBEW9o/s1600/CAM02072.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-dgAlfIdwfzs/VrUO5RE7F7I/AAAAAAAAApU/o5hwGlBEW9o/s320/CAM02072.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kacper to zupełnie inna historia. Przede wszystkim nie był i nie jest taki rozdarty... Bardzo długo zasypiał przy cycu, odkładałam go i spał do kolejnego karmienia. Pierwsze dwa miesiące można powiedzieć - modelowe dziecko jadło i spało. Obecnie w dzień śpi 1-2 razy w wózku na spacerze lub w domu. Mieliśmy już mały przełom kiedy bez protestu w ciągu 10 minut usypiał sam w łóżeczku i w dzień i wieczorem jednak przyszła choroba, strasznie płakał i było mi go szkoda więc wrócił na rączki do mamy.. A jest co nosić bo waży 12 kg! Ogólnie Kacper pod względem spania nie jest problematyczny, wręcz poznaje rytuały i cieszy się kiedy jest zmęczony że już czas się lulać. Także jestem optymistką i mam nadzieję że kiedy skończy się przytulanie do mamy będzie przesypiał samodzielnie nocki we własnym łożu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do wspomnianych na początku metod usypiania. Nie każde dziecko zaśnie po tzw. "wypłakaniu się - metoda Ferbera", przy Oliwii myślałam że robię coś źle, bądź mam za miękkie serce itp. Jednak teraz kiedy zasięgnęłam więcej informacji, poczytałam fora internetowe okazało się że wiele matek ma te same problemy. Są niemowlęta które chwilę popłaczą za mamą i usypiają, ale i takie co po godzinie nadal będą siedzieć i wyć. Dla mnie jest to sytuacja nie do zniesienia. Co innego marudzące dziecko, okresowo popłakujące a co innego zapłakany, zdenerwowany, osmarkany maluch, który czuje się nagle porzucony a nie wie dlaczego. Po drugiej stronie mamy usypianie bez płaczu. Ostatnio modna jest metoda "Searsów", która właściwe jest całym systemem dotyczącym opieki nad niemowlęciem, pielęgnacji dobrych nawyków, usypianiem, przekazywaniem emocji. Według tej metody należy dziecko przytulać, lulać, śpiewać, zabierać do wspólnego łóżka, karmić itp. aż dziecko uśnie. Owszem jest to naturalne i bardzo "ludzkie" podejście, ale nie każdy z rodziców ma nieograniczony czas czy też jedno dziecko do uśpienia. Ciężko jest się skupić kiedy w duchu odlicza się rzeczy do zrobienia, obowiązki. Z półśrodków można spróbować metody pani Hogg. Jest to dyplomowana położna z wieloletnią praktyką. Jej sposób na usypianie to odkładanie niemowlęcia do łóżeczka "do skutku", aż uśnie. Kiedy płacze należy dziecko wziąć, uspokoić i ponownie odłożyć. Każdy z rodziców ma swoje sposoby od jeżdżenia samochodem, noszenia, bujania, ubierania czapek, zostawiania do wypłakania się. Grunt żeby dany sposób odpowiadał dziecku i rodzicom. </div>
<br />
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
<b>Powodzenia w nocnych zmaganiach!!</b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-43586802470121544172016-02-02T00:20:00.000+01:002016-02-02T00:32:53.105+01:00Naczyniaki i inne znamiona u niemowląt<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dziś podzielimy się z Wami naszymi "kosmetycznymi" defektami. Otóż gdyby zagłębić się w temacie znamion niemowlęcych okazuje się że jest ich całkiem sporo : naczyniaki, "uszczypnięcie bociana", "pocałunek anioła", znamię w kolorze łososiowym, truskawkowym, kawowym, plama mongolska i wiele innych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nas bezpośrednio dotyczą dwa spośród wymienionych a mianowicie tzw. " uszczypnięcie bociana" oraz naczyniak. Obydwa znamiona przytrafiły się Oliwce. Najpierw bocian... Znamię to występuje już od urodzenia i najczęściej zlokalizowane jest na karku ( u nas też) lub nad górną wargą i ma mniej więcej kształt trójkąta. Stąd też pewnie nazwa. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">U Oliwii było to skupisko małych czerwonawych plamek, średnicy ok 2 mm. Było bo już zanikły. Kiedy płakała, było jej gorąco lub towarzyszyły jej inne silne emocje plamki przybierały na kolorze. Stawały się purpurowe/ fioletowe, po prostu ciemniały. Z czasem zaczęły zanikać, bledły aż nie ma po nich śladu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gorzej z naczyniakiem. Nazwa i definicja brzmi dość groźnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b>Naczyniaki </b></span>(haemangioma) to guzy nowotworowe, które składają się z nieprawidłowo rozszerzonych naczyń krwionośnych. Wyróżnia się naczyniaki będące łagodnymi zmianami nowotworowymi lub guzami złośliwymi.</span></div>
<div style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">
<b><u><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Naczyniaki - łagodne zmiany nowotworowe</span></u></b></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><b><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">naczyniak płaski</span><span style="font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px;"> </span><span style="font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px;">(plamiste)</span></b><span style="font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: 14px;"> - występuje od urodzenia</span></span></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
</span>
<br />
<ul style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b>naczyniak włośniczkowy</b></span><span style="font-weight: inherit;"> - diagnozuje się je u noworodków lub w przeciągu kilku tygodni od urodzenia (częściej dotyczą dziewczynek). W większości przypadków samoistnie zanika między 6. a 7. rokiem życia</span></span></li>
</ul>
<h6 style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">naczyniak jamisty</span><span style="font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: 14px;"> </span><span style="font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: 14px;">- występują w każdym wieku, częściej u płci żeńskiej</span></span></h6>
<ul style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b>naczyniak limfatyczny</b></span><span style="font-weight: inherit;"> - występuje od urodzenia lub pojawia się w pierwszych latach życia</span></span></li>
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b>naczyniak gwiaździsty</b></span><span style="font-weight: inherit;"> - występuje u dzieci, często u młodych kobiet, prawie nigdy u mężczyzn</span></span></li>
</ul>
<div style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">
<u><b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Naczyniaki - guzy złośliwe</span></b></u></div>
<ul style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; line-height: 12px; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">naczyniakomięsak krwionośny </span></b></span></li>
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><a href="http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/nowotwory/miesak-kaposiego-nowotwor-zlosliwy-ukladu-naczyniowego_38807.html" style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;" target="_blank"><b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">mięsak Kaposiego</span></b></a></span></li>
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><b><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">obłoniak złośliwy (...) </span></b></span></li>
</ul>
<br />
<ul style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border: 0px; font-stretch: inherit; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<li style="-webkit-font-smoothing: antialiased !important; border-image-outset: initial; border-image-repeat: initial; border-image-slice: initial; border-image-source: initial; border-image-width: initial; border: 0px; font-stretch: inherit; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-style: inherit; font-variant: inherit; line-height: 14px;">źródło:</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="line-height: 14px;">http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/nowotwory/naczyniaki-to-nowotwory-naczyn-krwionosnych_38241.html</span></span></span></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="line-height: 16px;">Zmiana nowotworowa brzmi nieciekwie, ale u nas ma to charakter łagodny na szczęście. Oliwka nie urodziła się z naczyniakiem. Mniej więcej w trzecim tygodniu życia zauważyłam u niej na głowie małą kropkę. Najpierw myślałam że to podrapane, brudne i tego typu skojarzenia. Plamka była płaska, ale z czasem okazało się że rośnie razem z dzieckiem. Przy okazji jakiejś wizyty spytałam pediatry co to jest i czy będzie się powiększać na co usłyszałam:" naczyniak, tak będzie rósł". I rósł..Lekarz sugerował by zostawić naczyniaka w spokoju gdyż samoistnie zaniknie w ciągu najbliższych lat życia. Co lekarz to inna opinia. Oczywiście odwiedziliśmy dermatologa, który również twierdzi że guz zniknie, ale trzeba go uciskać aby szybciej się wchłonął a nawet zmontować specjalną opaskę na głowę która stale by uciskała dane miejsce. ( Spoko tylko weź to zrób niemowlakowi, który ciągle macha rączkami). Inny pediatra wysłał nas do chirurga w celu przeprowadzenia USG przezciemiączkowego, które miało wykluczyć ewentualne zmiany naczyniowe w mózgu. Odbyliśmy tę wizytę, na szczęście lekarz nic nie znalazł. Umiejscowienie naczyniaka Oliwii jest o tyle dobre że "rośnie" na kości tzn. nie może rosnąć w głąb głowy a jedynie po powierzchni. Jej typem naczyniaka jak to zrozumiałam z opisów jest naczyniak włośniczkowy. Jest wypukły, miękki, po naciśnięciu blednie i zaraz wraca do swojej postaci. Problem z naczyniakami jest taki że mogą krwawić, a nawet powodować groźny dla życia krwotok. Przez ten " defekt" bardzo pilnowaliśmy małej kiedy zaczęła się dynamicznie rozwijać. Pamiętam jak dziś, kiedy Oli już siedziała dostała do ręki marchewkę którą nieopatrznie uderzyła się w głowę - jak to dziecko.. A zaraz po tym znamię podkrwawiło. Trzeba bardzo uważać na wszelkie urazy, a w przypadku uszkodzenia natychmiast ucisnąć i zatamować. Ponoć znikający naczyniak zmienia kolor, staje się ciemniejszy a ginie od środka. Wewnątrz powinien tworzyć się czarny pierścień w który naczyniak ma się z czasem zapaść. Na chwilę obecną mamy jeszcze skonsultować się z pewnym profesorem, czy warto go usuwać czy czekać. Wiadomo jak to dziewczynka - włosy dawno przysłoniły znamię, ale poza względami estetycznymi chodzi głównie o bezpieczeństwo. Zawsze istnieje ryzyko rozdrapania, zderzenia się w przedszkolu itp. Dlatego też musimy mieć więcej opinii w temacie. </span></span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="line-height: 16px;">Naczyniaki można usuwać chirurgicznie w sposób klasyczny - wyciąć, usunąć laserowo ( zależnie od wielkości kilka powtórek), wymrażać oraz czekać...Nasz naczyniaczek wyglądać dziś tak (sorry za słabą jakość):</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-m5KzwtUoqX4/Vq_nf0sZwlI/AAAAAAAAAo8/LxQSfRPJxmQ/s1600/CAM02370.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-m5KzwtUoqX4/Vq_nf0sZwlI/AAAAAAAAAo8/LxQSfRPJxmQ/s320/CAM02370.jpg" width="240" /></a><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="line-height: 16px;"><span style="text-align: justify;">Od jakiegoś czasu wydaje się że jego wzrost został zahamowany a kolor uległ zmianie. </span></span></span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 16px; text-align: justify;">Określam to jak gdyby się zestarzał :) </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; line-height: 16px; text-align: justify;">Wcześniej był bardziej czerwony a teraz fioletowo - szary. Oby zniknął już wkrótce...</span></div>
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-38111547023415190892016-01-28T11:04:00.000+01:002016-03-04T22:50:29.369+01:00Moda na dziecko ?<div dir="ltr">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-yt2LBll6LFs/VqneAl9onoI/AAAAAAAAAmk/3D0SqzoVBjg/s1600/IMG_0449.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-yt2LBll6LFs/VqneAl9onoI/AAAAAAAAAmk/3D0SqzoVBjg/s320/IMG_0449.JPG" width="320" /></a></div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
Ostatnio miałam okazję parokrotnie spotkać się z sytuacjami z których wywnioskowałam, że dziecko przyszło na świat bo jest to chyba w modzie..</div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
Co przez to rozumiem ? Że niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci i nie mam w wyobraźni "patologii", "nieletnich" czy "wpadek". Wręcz przeciwnie - ludzi wykształconych, z pozoru inteligentnych i można domniemywać idealnych kandydatów na rodziców. Dla wielu ludzi dziecko jest istotą wyczekiwaną, którą chcą rozwijać, kształtować ku uciesze własnej i reszty świata. Nie powinno być tak, że Krysia i Marysia mają dzieci to dlaczego ja Jola mam zostawać w tyle ? A co mi tam też "zrobię" sobie dziecko, ot taki prezent pod choinkę. Albo dobijam 40 więc jak nie teraz to już nigdy. Najgorzej jednak chyba mają dzieci, które pojawiły się na świecie z czysto hedonistycznych pobudek rodziców, którym ubzdurało się że stworzą jakiś idealny model. Niestety do dziecka nie dostajemy w pakiecie podręcznika obsługi i tu zaczynają się schody. O ile zapewnienie jedzenia, ubrań czy pampersów (na początek) wydaje się być oczywiste, o tyle zrozumienie że dzieci się wychowuje a NIE hoduje, co niektórym sprawia problem. Z dziecka nie można z dnia na dzień zrezygnować i oddać jak psa do schroniska. Trud wychowawczy przerasta niejednego rodzica i jest to z pewnością normalne. Nie mogę jednak pojąć po co ludzie decydują się na dzieci skoro nie mają zamiaru zapewnić im zaspokojenia tzw. potrzeb wyższego rzędu (rozwoju, wsparcia, miłości itp.) Tacy ludzie szybko rozczarowują się swoją nową rolą, gdy nagle okazuje się że dzieciak nie jest wystarczająco ładny, bystry, zdrowy a co gorsze robi się "niegrzeczny". Tracą argumenty i przemoc gotowa. Im dalej w las tym więcej drzew, jeśli dorośli ludzie nie potrafią i nie chcą poradzić sobie ze zbuntowanym przedszkolakiem to jak wyobrażają sobie np. walkę z nastolatkiem zaplątanym w złe towarzystwo? Nie mam pojęcia! Teraz jeszcze wejdzie pakiecik 500+ to w ogóle się dzieci "nasieje":) Powszechnie wiadomo, że dziecko zmienia całkowicie dotychczasowe życie i należy się z tym pogodzić i dostosować do nowej rzeczywistości. Czas dorosnąć i stać się odpowiedzialnym za małego człowieka, bo w największej mierze to od nas rodziców zależy jego przyszłość. Ja wyznaję zasadę, że skoro dzieci się na świat nie prosiły i "sama" je powołałam teraz muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy by były szczęśliwe pod każdym względem. Nie mylić z dawaniem "wszystkiego" :)</div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
Niestety wielu tak nie uważa a dzieci stają się niechcianym, upierdliwym ciężarem dla którego muszą rezygnować z siebie. Czy aby na pewno? Nie ma nic złego w odpoczynku, spędzeniu weekendu czy nawet wakacji bez dzieci, ale ciągle wymigiwanie się od obowiązków już jest nie fair wobec małego człowieka...Nagle okazuje się że dziecko więcej czasu spędza z panią przedszkolanką, nianią, babcią zamiast z rodzicami. Nie znają oni ani ulubionej zabawki, ani predyspozycji dziecka, nic o nim nie wiedzą. Gdy jest chore zamiast zostać z nim w domu wysyłają z 39* gorączką do przedszkola - jakby ktoś był głupi i tego nie zauważył..Nie dość że maluch zaraża inne dzieciaki to sam jest oddelegowany pod opiekę innych. W domu gania w samopas bez celu i sensu, nikt nie zwraca na niego/nią uwagi a później odbywa się dyskusja w towarzystwie "dlaczego Twoje dziecko już mówi, robi na nocnik, jest kontaktowe?". Pewnie dlatego że poświęcam mu czas, czytam, uczę, spotykam z innymi ludźmi a nie trzymam w czterech ścianach.. Nie chodzi mi o to by chwalić się dziećmi i rywalizować, ale aktywnie wspierać ich rozwój. Każde dziecko jest inne i indywidualne. Po swoich widzę diametralną różnicę w "osiągnięciach". Niby to samo wychowanie i środowisko a jednak Oliwia mając roczek była daleko przed obecnym Kacperkiem. Ps. jutro kończymy roczek!! Kiedy to minęło? Podsumowując: Drodzy rodzice zajmijcie się swoimi dziećmi, nie pilnujcie tylko swoich wygód! Dzieci są pełnoprawnymi członkami rodziny a nie odświętnym dodatkiem.</div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-z2lV57kxujg/Vqnk1qbdaTI/AAAAAAAAAm0/eFoa2koLvv8/s1600/CAM02365.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-z2lV57kxujg/Vqnk1qbdaTI/AAAAAAAAAm0/eFoa2koLvv8/s320/CAM02365.jpg" width="238" /></a></div>
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-uls0dFK1raQ/Vqnk7WmFhYI/AAAAAAAAAnE/fjHoQQLislE/s1600/CAM02364.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-uls0dFK1raQ/Vqnk7WmFhYI/AAAAAAAAAnE/fjHoQQLislE/s320/CAM02364.jpg" width="195" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz coś dla mamusiek - pierwsze zdjęcia po ćwiczeniach z "Daily abs workout". Nie </div>
<br />
<div dir="ltr" style="text-align: justify;">
widzę powalających efektów, ale czego się spodziewać po 2 tygodniach ćwiczeń (co drugi dzień)?!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-fnF1KlG2F2w/Vqnk3cpL3YI/AAAAAAAAAm8/mNKQDfYR5HI/s1600/CAM02363.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-fnF1KlG2F2w/Vqnk3cpL3YI/AAAAAAAAAm8/mNKQDfYR5HI/s320/CAM02363.jpg" width="145" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<b>I słowo na dziś:</b><br />
<div dir="ltr">
<b>Ja : "Oliwia jaka Ty dziś śliczna jesteś!"<br />Oliwia: " Nooo, no widzisz :)!!!"</b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-31398703161649249302016-01-22T23:00:00.001+01:002016-01-27T16:21:09.275+01:00Choroby, choroby, choroby<div style="text-align: justify;">
Hejka,</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s1600/CAM00501.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s1600/CAM00501.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s1600/CAM00501.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s1600/CAM00501.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s1600/CAM00501.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="http://3.bp.blogspot.com/-TAqQc_4XU-g/VqKkpuQd92I/AAAAAAAAAmQ/m5x8ZGdLPII/s320/CAM00501.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
U nas niestety choroby nie mają końca. Oliwia standardowo po tygodniu w żłobku wylądowała u lekarza a z nią Kacper i ja:) Choć już tydzień leczymy przeszło w zapalenie krtani i tchawicy więc czas na inhalacje. Ja powoli wariuje w zamkniętym domu i jak przyjdzie mi w nim pozostać kolejny tydzień to konieczny będzie odwyk na bezludnej wyspie!!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dobre jest to, że w tygodniu w którym Oli uczęszczała do żłobka odbył się bal karnawałowy i niedługo ukażą się urocze fotki! Również w zeszłym tygodniu udało się nam pójść na pierwsze w życiu ( Oliwii) sanki :)</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-uN-DLOtb5Z8/VqKgdZUR56I/AAAAAAAAAmE/8H9zrsXv4PI/s1600/CAM00506.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-uN-DLOtb5Z8/VqKgdZUR56I/AAAAAAAAAmE/8H9zrsXv4PI/s320/CAM00506.jpg" width="240" /></a>Jeżeli chodzi o apkę jest niezła. Po pierwszym dniu były wielkie zakwasy, ćwiczenie v- crunch jest dla mnie niewykonalne i mam nadzieję kiedyś zrobić je poprawnie i bez większego wysiłku. Natomiast, co do rezultatów to zobaczymy wkrótce. Uczciwie muszę przyznać że nie wykonałam ostatnie 3 dni ani razu ćwiczeń ze względu na chorobę, ale jutro już wracam na obrany tor. Dla ścisłości ćwiczę co drugi dzień, poziom easy ( łatwy), ale myślę że spokojnie codziennie tj. od poniedziałku do piątku dam radę. Nie ma co rzucać się od razu na głęboką wodę żeby się zbyt szybko nie zniechęcić. </div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
Z jednego postanowienia noworocznego chyba już teraz zrezygnuję - mam tu na myśli koniec karmienia Kacperka:) W dzień nie karmię go wcale a wieczór nie stanowi dla mnie problemu. Są niedogodności ( nocne budzenie), ale dam radę to przetrwać. Mały zrezygnuje sam jak będzie gotowy. Wczoraj w nocy obudził się taki szczęśliwy i uśmiechnięty, aż stwierdziłam że nie będę mu tego jeszcze odbierać:)</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-36763317144645430552016-01-11T14:19:00.000+01:002016-03-04T22:51:41.586+01:00Noworoczne postanowienia<div dir="ltr">
<b>Witamy w Nowym Roku !!!</b></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Dla niektórych z Was długo oczekiwany, zapowiadany przed świętami post! Związany on będzie z noworocznymi postanowieniami, sprawami odkładanymi "na potem" i nowymi wyzwaniami.</div>
<div dir="ltr">
Lata od 2013 do teraz były wyłącznie poświęcone dzieciom, ciążom, porodom, wychowaniu i tego typu zmaganiom. Jeszcze przed sylwestrem w mojej podświadomości pojawił się głos sprzeciwu, który powiedział: "STOP!". Jako że witamy nowy rok, dla mnie też musi wydarzyć się coś nowego. Rok 2016 ogłaszam swoim rokiem! Zamierzam wypełnić choć część postanowień, które poniżej wypunktuję, skupić się bardziej na sobie, swoich potrzebach i samozadowoleniu. Nie mylić z pozostawienim dzieci u nianii i spedzeniu tygodnia w Spa:) Chodzi po prostu o lepsze gospodarowanie czasem.<br />
Jeszcze przed świętami grzebałam w sieci poszukując ćwiczeń na mięśnie brzucha. Myślałam o poczciwej A6W, ponieważ "dawno" temu zaczynałam i nie kończyłam, ale z tego co pamiętam specjalnie mnie ten zestaw nie kręcił:) Okazało się, że np. Sklep Play oferuje mnóstwo aplikacji z ćwiczeniami! Do czego zmierzam. Otóż wybrałam jedną z nich (bezpłatną a wysoko ocenianą) i chcę ją dla siebie i dla Was przetestować. Apka daje codziennie nowy zestaw ćwiczeń na mięśnie brzucha, nie trzeba wykonywać wszystkich, zachęca do aktywności i może być całkiem fajna.<br />
Żeby było jasne nie mówimy tutaj o odchudzaniu tylko zrobieniu "6-paka". Zawsze mi się to marzył, ale brakło wytrwałości i motywacji. Paradoksalnie dopiero po dwóch ciążach na moim brzuchu nie ma prawie tłuszczu więc powstające mięśnie w końcu będą widoczne. </div>
<div dir="ltr">
Poniżej zamieszczam zdjęcie - stan na dziś dzień oraz nazwę aplikacji z której będę od jutra będę korzystać.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-ZJJoLdK093Y/VpOnh37FeTI/AAAAAAAAAlU/MKriWNvY09Q/s1600/CAM02339.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-ZJJoLdK093Y/VpOnh37FeTI/AAAAAAAAAlU/MKriWNvY09Q/s320/CAM02339.jpg" width="240" /></a></div>
<div dir="ltr">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-2umo-iZW6NY/VpOnhjkFr_I/AAAAAAAAAlY/1K1PuPt2Si4/s1600/CAM02333.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-2umo-iZW6NY/VpOnhjkFr_I/AAAAAAAAAlY/1K1PuPt2Si4/s320/CAM02333.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Co 2 tygodnie będę wklejać powstałe efekty. Chętne mamy i nie - mamy przyłączajcie się do challenge'u! Na razie próba trzech miesięcy, myślę że jest to wystarczający okres pozwalający ocenić czy apka działa, podoba się itp.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://images.apkdownloadfree.co/daily-ab-workout-free-1-0.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://images.apkdownloadfree.co/daily-ab-workout-free-1-0.png" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Daily ABS Workout</td></tr>
</tbody></table>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
Teraz lista noworocznych postanowień, którą zatytułować można jednym słowem: </div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<b>IMPROVEMENT!</b></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div dir="ltr">
1. Do lata zrobić six pack na brzuchu</div>
<div dir="ltr">
2. Do marca odstawić Kacerka od cyca<br />
3. Zadbać o siebie tj.<br />
a) Lepiej się odżywiać (więcej białka, mniej cukru, pić 4 szklanki wody )<br />
b)Poprawić kondycję włosów, skóry i paznokci (nakładać balsam, odżywki i choć raz w tyg pomalować paznokcie)<br />
4. Zadbać o rozwój umysłowy/ zawodowy (częściowo wykonano - zaczęłam kurs)</div>
<div dir="ltr">
Póki co zagadnienia obszerne:) A wzięły się po krytycznej ocenie bieżącej sytuacji. W tym roku kończę 28 lat a czuję się jak bym miała 50! Wszystko boli, prztyka, skóra sucha i rozwleczona, sińce pod oczami i wiele, wiele innych... Dobrze że jest jeszcze make up!</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-SB95GSUzMME/VpOou89gqEI/AAAAAAAAAlo/ropfVfAKTgc/s1600/CAM02210.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-SB95GSUzMME/VpOou89gqEI/AAAAAAAAAlo/ropfVfAKTgc/s320/CAM02210.jpg" width="240" /></a></div>
<div dir="ltr">
A z nowym rokiem są już pozytywy:</div>
<div dir="ltr">
<br />
Kacper zaczyna chodzić, sam zrobi kilka kroków a także woła "mama!":)</div>
<div dir="ltr">
Oliwia wybrała się ze mną do fryzjera, a dziś baluje w stroju hawajskim na przedszkolnym balu przebierańców!</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
POZDRO!</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-21176932506948331882015-12-22T23:48:00.000+01:002015-12-22T23:48:10.346+01:00<b>Hoł, hoł, hoł :)</b><br />
<br />
<b>Życzymy wszystkim wesołych, rodzinnych i zdrowych świąt Bożego Narodzenia oraz szampańskiej zabawy w noc sylwestrową!!</b><br />
<br />
To ostatni post w bieżącym roku dodam, że bardzo burzliwym dla nas:) Wracamy w styczniu z nową mocą!<br />
Wczoraj wpadła mi w ręce pewna, ciekawa aplikacja na smartfona... planuję ją wypróbować i opisać już wkrótce. Także czekajcie na nas bo jak powszechnie wiadomo nowy rok - nowe postanowienia i zmiany, zmiany, zmiany...czas na odrobinę samorozwoju:)<br />
<b><br /></b>
<b>Pozdrowienia dla mamusiek, tatusiów i dzieciaczków:)</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-U2Khbkb1QJI/VnnStYpOl4I/AAAAAAAAAkU/-9yIVBcgUVM/s1600/e66d2a3d001836ce500717ed.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-U2Khbkb1QJI/VnnStYpOl4I/AAAAAAAAAkU/-9yIVBcgUVM/s320/e66d2a3d001836ce500717ed.jpg" width="320" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-2801750435880358102015-12-18T00:46:00.001+01:002017-03-10T15:24:12.533+01:00Atopowe Zapalenie Skóry - w skrócie AZS<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Siemanko,<br />
<br />
Statystyki bloga wyraźnie pokazują, że to czego najbardziej szukają mamy a może i tatusiowie to tematyka alergii u dzieci. Alergia pojęcie szerokie, ale często w wieku niemowlęcym przewijają się zwłaszcza te pokarmowe. Niestety na tym etapie nie jest łatwo jednoznacznie określić, co wywołuje rozmaite odczyny alergiczne u dzieci. Opowiem Wam zatem o naszej przygodzie z AZS!<br />
<br />
Jako pierwsza - Oliwia. Od początku miała odrobinę inną skórę, jakby cieńszą i naczynkową. Jak później powiedziała nam pediatra taka skóra nazywa się - marmurkową (są też pewnie inne nazwy - nie wiem nie doszukiwałam się). Nie wiem też na ile wpływa to na jej jakość, ale na pewno gdy dziecko zmarznie robi się sine i jakby w pajączkach. Oczywiście kolor jest jak najbardziej normalny u zmarzniętych niemowlaków ze zwykłą cerą, po prostu u niej jest to bardziej widoczne, a poza tym w "normalnych" warunkach prześwitują naczynka. Dodam, że nie ma bladej cery, raczej średni odcień. Od urodzenia mieliśmy problemy z nawilżaniem. Miała skórę suchą i trochę chropowatą. Z czasem zaczęły się pojawiać rumieńce na twarzy i suche twarde jakby strupki na przedramieniu. Sporadycznie podobne zmiany dotyczyły tułowia - głównie brzucha. Pierwsze tropy wiodły ku skazie białkowej, ponieważ oprócz problemu skóry sporo ulewała i miała problemy z brzuszkiem. Epizodycznie dostawała Nutramigen, później Bebilon Pepti, ale nie za bardzo jej te specyfiki smakowały - a mnie smród tego mleka przyprawiał o mdłości. Dermatolog radziła ograniczyć nabiał, wyeliminować z diety czekoladę i jej pochodne i czekać aż dziecko wyrośnie. Faktycznie po 6 miesiącach nastąpiła duża poprawa a po roku niemal wszystko zanikło. Oliwia nie miała nigdy skazy, po prostu ma suchą, lekko atopową skórę wymagającą większej pielęgnacji. W między czasie zauważyliśmy co wywołuje u niej czerwone plamy na policzkach - cytrusy, które ona uwielbia :)<br />
<br />
Kacper. Z nim to mamy chorobowy Meksyk od samego początku. Zdaje się, że żadne przypadłości go nie omijają. Byli chirurdzy, neurolodzy, dermatolodzy a teraz na topie jest okulista i pediatra. Niemal od 3 tygodnia życia zaczęły pojawiać się problemy ze skórą - czerwone, żółte plamy, suche miejsca, krosty, ciemieniucha, odparzenia czego tylko można zapragnąć. Szybko zauważyłam że jest lekko skazowy, więc ograniczyłam nabiał, co według mnie poprawiło sytuację. Jednak położna środowiskowa zbeształa mnie, mówiąc iż skaza ujawnia się później, organizm musi się przyzwyczaić do obecności białka itp. Po miesiącu dermatolog stwierdziła, że Kacper Ma skazę białkową oraz atopowe zapalenie skóry. Zaleciła dietę ograniczającą nabiał, czekoladę, orzechy, kąpiele w emolientach, natłuszczanie i wnikliwą pielęgnację przesuszeń, Gdybym kończyła karmienie to do 6 miesiąca bezwzględnie mleko na receptę - wyżej wymieniony Nutramigen bądź Bebilon Pepti. Przepisała maści, zaleciła kremy. I do momentu rozszerzania diety "jakoś było"... Obecnie Kacper nie wygląda. Pomimo przestrzegania zaleceń skóra sucha, chropowata, pełna suchych plam. Najgorsze jest to że objawy nasilają się i z małych niewinnych plamek powstają wielkie swędzące rany. Z takich jak na zdjęciach powstały rany.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-zgh3Sfl8DWU/VnNHF0wpoVI/AAAAAAAAAkA/snht7gITmJk/s1600/CAM02128.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-zgh3Sfl8DWU/VnNHF0wpoVI/AAAAAAAAAkA/snht7gITmJk/s320/CAM02128.jpg" width="240" /></a></div>
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-31J2XJtdNAc/VnNHAJuT5-I/AAAAAAAAAj4/WA5j40P1C6A/s1600/CAM02127.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-31J2XJtdNAc/VnNHAJuT5-I/AAAAAAAAAj4/WA5j40P1C6A/s320/CAM02127.jpg" width="240" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Niedawno przez parę dni mały całe noce budził się bo skóra go tak bardzo swędziała a drapał się do krwi. Cała szyja, broda i klatka. Najpierw myślałam że to uczulenie na coś innego, coś z zewnątrz. Jednak dermatolog rozwiał moje wątpliwości - to ten cudowny AZS! Lekarka uświadomiła mnie dodatkowo, że takie zaostrzenie się objawów jest zupełnie normalne. Nie jest ważne jak dziecko wygląda - ile ma plam, złuszczeń czy krost. Istotne jest czy mu to przeszkadza czy nie! Jeżeli swędzi, drażni to należy pomóc smarując zmiany konkretnymi lekami. U nas nie obyło się bez sterydów i tak Kacper po jednej aplikacji maścią <a href="https://drogadosiebie.pl/leki/elocom-masc/">Elocom</a> wrócił to normalności. Jest to silny specyfik i należy u takich maluchów stosować go wyłącznie doraźnie i krótkotrwale.<br />
Trzeba mieć na uwadze, iż AZS jest wywoływany przez szereg czynników a pokarmowy jest najczęściej analizowany przez matki. Na zaostrzenie się objawów tego zespołu wpływ mają między innymi : pora roku (grudzień-luty najgorzej, bo powietrze jest w domu suche), spadek odporności po np. przebytej chorobie, przyjmowane leki aż w końcu alergizujące produkty takie jak: krowie mleko, czekolada, orzechy, wino czerwone, białko kurze.U Kacperka pogorszyło się po przebytej "Bostonce".<br />
Praktycznie od początku jestem na diecie ograniczającej nabiał - jedynie trochę mleka do kawy i raz na czas tosty z serem żółtym. Czekolady unikam jak mogę, ale wiadomo zdarza się bo ciężko bez niej żyć. Na pewno zły wpływ na małego mają orzechy - po 1 dużej orzechowej kawie dostał rumieńców, chrupki cebulowe ( które uwielbia Oliwia a mama podjada razem z nią), cytrusy a szkoda bo jestem fanką soku pomarańczowego;(. Także trzeba się ograniczać. Ze względu na częste choroby układu oddechowego skierowano nas na testy alergiczne z krwi, które nie wykazały uczulenia (laktoza, białko, żółtko kurze,czekolada, orzechy itp), co nie znaczy że go nie ma.. Po prostu u niemowląt takie testy są niewiarygodne, nie muszą wykazać istniejącego problemu. Grunt to znaleźć dobrych lekarzy, którzy nie wprowadzą nas w błąd. Już nie raz na pytanie skierowane do pediatry dotyczące jakiś zmian skórnych zamiast otrzymać odpowiedź usłyszałam pytanie : " A czego się Pani najadła?" hmm w obecnej sytuacji bardziej na miejscu byłoby : " Czy Pani coś jeszcze je?" :)<br />
Obecnie mamy zmiany na całym ciele, w zgięciach żywo czerwone a reszta sucha żółtawa. Na szczęście nic nie swędzi...</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-72548918520730333092015-12-06T12:27:00.000+01:002015-12-06T12:28:49.261+01:00Bunty, skoki i inne utrudnieniaSiemka!<br />
<br />
Odstępy od kolejnych postów wydłużają się niemiłosiernie. Przyczyna? Nie ogarniam życia, nie mam chęci ani czasu, nie potrafię zebrać myśli. Jednak jest światełko w tunelu...<br />
Listopad był dla nas koszmarnym miesiącem, chyba najgorszym w moim życiu. Od samego początku wydaje się że prześladował nas pech, wszystko działo się źle, dzieci chorowały, kłótnie się mnożyły, rzeczy martwe psuły bądź ginęły. Normalnie istne tornado.<br />
<br />
I w tym wszystkim dojrzewa bunt dwulatka. Szczerze? Zanim pojawiły się dzieci a także podczas czytania "mądrych" książek czy czasopism raczej nie dowierzałam w bunty, skoki rozwojowe. Zwłaszcza na opisywane anomalie które one powodują. Dziś wiem i wierzę że bunt istnieje.<br />
Moje cudowne dziecko na niemal wszystkie pytanie odpowiada : "NIE!". Dodatkowo Oliwka zrobiła się ekstremalnie uparta. Obecnie wybiera sobie jedną osobę, którą w danej chwili toleruje i której <br />
"słucha". Oczywiście tylko do momentu aż coś jej się nie spodoba. A może być to dosłownie wszystko. Od poniedziałku do piątku po przebudzeniu na zaproszenie do ubierania się, usłyszałam same wymówki. Jakby tego było mało w połowie tego procesu okazuje się, że tych spodni nie ubierze bo akurat chce spódnicę, ale nie tę którą proponuje mama tylko taką, co pewnie leży w kuble od prania. I tak mija pół godziny żeby namówić małego człowieka by w końcu cokolwiek założył.To jest jednak nic, bo odzież najwyraźniej nie jest Oliwii szczególnie potrzebna. Od jakiegoś czasu ma fazę że idzie spać pod kocyk. Wiadomo iż w ubraniu się nie śpi, to rozbiera się niemal do naga:) I nie ma argumentów, które by ją przekonały że trzeba się ubrać, bo np. jest chłodno i stopy już dawno ma zimne jak lód. Nie, ona lata goła po całym domu w szampańskim nastroju! Oczywiście jak na szybką naukę mówienia przystało pojawiają się lingwistyczne perełki pokroju - :"ale gówno", "boli mnie dupa bo jadłam czekoladę" i wiele, wiele innych. Jednak najgorsze chyba jest niekontrolowane darcie się:) Z pozostałych odchyleń, to najciężej znieść. Dzieci ogólnie generują hałas i kiedy dodatkowo ktoś wydziera się w niebo głosy szlag może człowieka trafić.<br />
Choć dziecko jest coraz starsze i świadome swojej odrębności to teraz też wraca do korzeni czyli do mamy. Bez mamy ani rusz, na chwilę może się zająć i iść z kimś innym, ale zaraz woła : "do mamy" i wręcz wpada w czarną rozpacz jak nie może, bądź mamy akurat nie ma. Poza tym "normalnie", wszystko jest moje, wszystkie zabawki zabiera, wyrywa, Kacperka okłada kiedy tylko ma sposobność i tak dzień w dzień:)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-C-LwZ3Kyhqc/VmQa3VYJkTI/AAAAAAAAAjY/N41SSxQ755U/s1600/CAM02160.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-C-LwZ3Kyhqc/VmQa3VYJkTI/AAAAAAAAAjY/N41SSxQ755U/s320/CAM02160.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
Żeby nie było, że gromy idą tylko w kierunku córki. O nie! Kacper też ma swoje za uszami!! W dzień spoko, wszystko można wyegzekwować, ale gdy przychodzi noc wstępuje w niego jakiś demon. Najpierw demon nazywał się - "oddawaj cycki", później - "ząbkowanie" a teraz cholera wie. Niby wszystko dobrze, a tu nagle ból brzucha i darcie się do 2 w nocy. Ten mały gagatek spokojnie mógłby przespać noc, ale po co jak można płakać co 15 minut? Mógłby chociaż nie budzić się od razu jak jego matka, czyli nieszczęsna Ja zasypia! Nic mnie tak nie wkurza. Wydawało mi się że powoli się przyzwyczaja do swojego łóżeczka, lepiej śpi w dzień to i w nocy jakaś poprawa będzie. Nic z tego, noc jest po to by wykańczać matkę, Bo w dzień jest grzeczny i radosny jak aniołek. A nocą po prostu nie otwiera oczu i się drze:) Zaraz będzie kolejny skok rozwojowy i ponowne problemy ze spaniem. Ciekawe, że na 365 nocy w roku, aż podczas 355 coś dziecku dolega - katar, zęby, brzuch, brak mamy, nasikany pampers, zimno, ciepło i tak bez końca!<br />
Nie ma co się za dużo rozpisywać, pewnie każda z Was może dodać coś od siebie w tym temacie lub łączyć się ze mną w tym przejściowym " cierpieniu"!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-cv8sc9VdU7k/VmQbbCKZUEI/AAAAAAAAAjg/TJAE4fllNOI/s1600/CAM02148.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-cv8sc9VdU7k/VmQbbCKZUEI/AAAAAAAAAjg/TJAE4fllNOI/s320/CAM02148.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
Post dedykuję Natalii, dzięki której w końcu miałam motywację by tu choć zajrzeć!<br />
Udanego Mikołaja :):)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-51930620835343494602015-10-28T22:35:00.001+01:002015-10-28T22:35:08.382+01:00ŻŁOBEK - Dobry wybór czy zło ostateczne?Zacznijmy od początku. Był lipiec, Oliwia coraz bardziej rozrabiała a mąż szykował się do podjęcia pracy. Z dnia na dzień zostałam w domu z dwoma wymagającymi gałganami. Najpierw myśleliśmy o opiekunce. Zamieściłam ogłoszenie i było parę telefonów z których umówiłam trzy rozmowy. Jelenia Góra miasto biedy i bezrobocia he okazało się i tu mało łaskawe. Żadna z zaproszonych Pań nie dotarła. To pewnie przez te upały :) Koniec końców nikt się nie zgłosił. Prawdopodobnie przeważył fakt iż opiekunka byłaby pod nadzorem, ponieważ ja pozostawałam w domu tak czy siak. Z obecnej perspektywy widzę iż nie był to dobry pomysł. Dzieciak i tak wolałby spędzać czas z mamą, ja bym nadal nie miała chwili wolnej, płaciłabym opiekunce, która również nie czułaby się komfortowo w tej sytuacji. I co dalej? Ano żłobek...<br />
O żłobkach z reguły mamy negatywne skojarzenia wywodzące się z PRL-owych opowieści których ja pamiętać nie mogę - jak tygodniowe żłobki (notabene jakiś szaleniec to wymyślił)... Jednak powszechne są historie zasikanych dzieciaków, biegających z gilami po pas, brudne, nienakarmione i ogólnie puszczone w samopas. Straszny obraz dla matki która po 14 miesiącach ma wypuścić swojego malucha, chowanego w luksusach do istnej dżungli. Dochodzi do tego mnóstwo dzieci, wieczne choroby i podobne problemy. Taki mamy obraz żłobkowej rzeczywistości, co gorsza trzeba zapisywać się ponad rok szybciej żeby mieć szansę na miejsce w żłobku publicznym. Do prywatnych biorą niemal od ręki, ale czesne przyprawia o zawrót głowy...<br />
Wybierając żłobek kierowaliśmy się przede wszystkim odległością od domu. W naszym mieście wielkiego wyboru nie ma... Żłobki można policzyć na palcach jednej ręki w tym 1 publiczny o którym można zapomnieć (może to i dobrze). W prywatnej placówce jest mniej dzieci, lepsza opieka i same budynki zazwyczaj są nowe.<br />
Tak pierwszego września Oliwia zaczęła swoją żłobkową przygodę! Na wstępie poinformowano rodziców iż okres adaptacyjny trwa ok 2 tygodnie. Po tym czasie maluchy przestają płakać za rodzicami i przyzwyczajają się do nowej rzeczywistości. U nas ten okres trwał tydzień, ale uwierzcie z każdym kolejnym dniem miałam większe wyrzuty sumienia że ją tam zostawiam. Mała płakała tupała, szarpała się za mamą. Schodząc już po schodach płakałam razem z nią, z resztą jak większość matek...Codziennie zostawała dłużej sama, aż doszliśmy do 8 godzin. Choć początek był ciężki dla obu stron, teraz jest dobrze. Oliwia jakby mogła to chodziłaby tam nawet w soboty! Jest znacznie więcej plusów niż minusów!<br />
Zacznę od minusów: Nie jest tam najstarsza, ale wychodzi na to że najbardziej rozwinięta - żadne dziecko nie mówi (ew. pojedyncze słowa), także trochę się zawiodłam bo miałam nadzieję że tam znajdzie podobnych sobie rówieśników, co jeszcze przyspieszy jej rozwój. Już tak dobrze obyła się z miejscem, że zaczyna coraz bardziej rozrabiać. Jak to matka zawsze mam coś do zarzucenia personelowi, a to sławetne niewytarte gile czy nie takie ubranko:), mam także pewne zastrzeżenia co do jedzenia a raczej karmienia, ale to są szczegóły przy pozytywach!!<br />
Choć maluszki nie mówią, Oliwia zrobiła życiowo olbrzymie postępy. Już miesiąc nie nosi pieluchy. Oduczyliśmy ją razem z Paniami wychowawczyniami sikać w pampersa w ciągu 1 tygodnia. Za wspólny zapał jestem im wdzięczna:) Ogólnie dziecko idące do żłobka uczone jest samodzielności. Eliminuje się smoczki, pieluchy, uczy obowiązków. I tak, Oliwka rozumie że trzeba robić porządki, pyta czy może coś zrobić lub gdzieś pójść, samodzielnie je, polubiła wszelkie dodatkowe zajęcia a najlepiej angielski. A co najważniejsze chętnie tam chodzi. Więc chyba nie dzieje jej się tam krzywda:) Co tydzień podziwiam kolejne plastyczne prace małej i obserwując jej rozwój jestem bardzo dumna. Posłanie jej do żłobka było świetnym posunięciem zarówno dla niej jak i dla mnie. Kiedy ona bawi się i uczy, ja mogę spokojnie zająć się Kacperkiem zrobić zakupy czy ugotować obiad. Dodatkowo mam całe wolne wieczory. Mała nie chce w żłobku spać więc wieczór o 19 już odpada i mamy ciszę i spokój!:)<br />
Jeżeli macie obawy przed posłaniem dziecka do żłobka lub rozważacie opiekunkę wybierzcie żłobek... Dziecko lepiej rozwija się w grupie, szybciej się uczy i nawiązuje relacje. Później zostając przedszkolakiem jest wzorowe, samodzielne, zdyscyplinowane i tylko przynosi radość. Jeżeli chodzi o choroby to na pewno ryzyko infekcji jest większe, ale też zależy to od odporności dziecka. Póki co Oliwka zdrowa.<br />
Oczywiście przed wyborem placówki warto zapoznać się z samym miejscem, opiniami wśród rodziców itp. Ale nie ma co obawiać się że dziecko sobie nie poradzi, będzie niedopilnowane czy zaniedbane. Początki wszędzie są trudne, ale szybko mijają!!!<br />
<br />
A poniżej mój żłobkowy rozrabiaka na popołudniowym, relaksacyjnym spacerku!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Z8f-VCzTsaA/VjE9creb-kI/AAAAAAAAAiE/laFWNMvsdeE/s1600/CAM02022.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-Z8f-VCzTsaA/VjE9creb-kI/AAAAAAAAAiE/laFWNMvsdeE/s320/CAM02022.jpg" width="240" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-64138712323039123082015-10-26T20:48:00.000+01:002015-10-26T20:48:35.139+01:00Poniedziałkowy poradnik - jak urodzić i nie zwariować?!Witajcie w ten poniedziałkowy wieczór!<br />
<br />
Post będzie lekki i przyjemny. Mamusie, tatusiowie oczekują swojego potomka z niezwykłą niecierpliwością... Ciąża trwa tylko albo aż 9 miesięcy i cały ten okres upływa pod znakiem zmiennych nastrojów, obaw i radości. Czekamy często nie wiedząc na co.. Ok na dziecko, ale co potem? Im bliżej terminu tym większa schiza! Najpierw panika przed USG czy aby na pewno dziecko jest zdrowe, ma wszystkie palce, jedną głowę itp. W międzyczasie zastanawiamy się czy 15 dodatkowych kilogramów będzie okey czy może za dużo. Tych sześć tostów i dwie tabliczki czekolady, które właśnie pochłaniasz na pewno nie wpłyną na efekt końcowy:) Ale apogeum ma dopiero nadejść, gdy nieuchronnie będziemy zbliżać się do wyznaczonego terminu porodu.<br />
To zabawne że najpierw nie można się doczekać dziecka a tuż przed porodem i myślą o jego przebiegu mamy ochotę cofnąć się do początku byleby tego nie przeżywać. Stresujące, nieprzespane noce, hektolitry siuśków, nadprogramowe kilogramy i poród to pikuś w stosunku do tego co czeka nas po...<br />
<br />
Jeżeli macie szczęście, predyspozycje, warunki to Wasz poród będzie krótki i niemal bezbolesny, jeżeli nie to jak większość kobiet będziecie się męczyć kilka godzin w imię natury:) Zaraz po tych katuszach pojawi się w Waszym życiu piękny, mały człowiek, który wywróci je do góry nogami. Dopiero wtedy zobaczycie, że nieprzespane noce dopiero nadchodzą, przyzwyczaicie się do niekontrolowanych krzyków, bycia obsikiwanym, obrzygiwanym i zniewolonym. Zniewolonym miłością do dziecka, poczuciem obowiązku a z czasem bezsilnością. Brzmi to mało optymistycznie, ale w gruncie rzeczy jest super! Dzieci rosną szybciej niż byśmy chcieli, są wdzięczne, uśmiechnięte i dając im szczęście oddają je z nawiązką. Żeby podołać zadaniu - a bez obaw w 90% podołacie, trzeba się przygotować na ciężką pracę. Nie tylko na możliwość pochwalenia się słodkim bobasem, ale ciężką orkę we dnie i w nocy, płacz i marudzenie a wtedy na pewno nie będzie rozczarowania. To nie jest tak że dziecko koleżanki jest grzeczne a Twoje nie. Ona urodzi następne podobne do diabełka a Twoje będzie przy nim aniołem. Różni ludzie różne temperamenty, dzieci też rodzą się już z osobowością, którą to Wy będziecie kształtować. Nie ma co panikować będzie dobrze, pod warunkiem że nie będziecie oczekiwać od siebie, dziecka i otoczenia zbyt wiele. Jest też podstawowa rada - przyjmować każdą oferowaną pomoc. Czy to obiad od teściowej czy opiekę babci, cokolwiek co pozwoli odetchnąć. Nie wstydźcie się prosić o pomoc, bliskich i znajomych. Większość zrozumie że jest Wam ciężko i pomogą jak tylko będą umieć. A Wy będziecie mogli cieszyć się nową jakością życia...:)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-62166224688392769322015-10-22T00:24:00.000+02:002015-10-22T00:24:56.557+02:00Łyżka dziegciu w świecie kury domowejParę dni temu znajoma na FB udostępniła wpis pewnej Pani dotyczący rzeczywistości w jakiej funkcjonują "kury domowe". Owa blogerka otwarcie i obrazowo opisała problem wielu nierozumianych kobiet, które poszukują rady i wsparcia w sieci u obcych im ludzi.Chodzi tu głównie o ogrom prac domowych połączony z wychowywaniem potomstwa, o zbyt duże oczekiwania bliskich, o pozwolenie na bycie eksploatowanym ponad siły, aż w końcu o depresję i jej leczenie.<br />
<br />
Nie ma się co czarować, kiedy masz w domu małe dzieci panuje w nim chaos. Wiele kobiet po urodzeniu dziecka ( niekoniecznie tuż po porodzie) nie radzi sobie z natłokiem obowiązków i spraw które trzeba zrobić na wczoraj. W pewnym momencie przychodzi taki dzień że jedyne na co masz ochotę to siąść i płakać nad własnym losem. Bo ileż razy można odklejać jedzenie z podłogi, włączać-zbierać-wieszać pranie, myć, zapełniać-opróżniać zmywarkę, zabawiać-małpować by wmusić dziecku kolejną łyżkę jedzenia, prasować, zmieniać pieluchy, biegać z nocnikiem, pocieszać, utulać, nosić i wysłuchiwać darcia się gdy głowa pęka z bólu? Okazuje się że można to robić chyba w nieskończoność... Kobiety wchodzą w rolę wielozadaniowego robota, który wielokrotnie marzy o spakowaniu walizki i ucieczce na koniec świata. Nie tego przecież nie zrobi, bo jak? Kobietki są przecież powołane do macierzyństwa, ogarniania bałaganu w chacie, wyręczaniu mężów tudzież partnerów w najdrobniejszych szczegółach i do tego super by było, gdyby nie zapominały o uśmiechu nr. 303. A i zapomniałam dodać - zakaz narzekania i marudzenia, bo kiedy Ja zarabiam na te domowe dobrodziejstwa , Ty bawisz się, śpisz, odpoczywasz ze swoim ukochanym małym cudem świata! A resztą zajmują się krasnoludki...Na dokładkę usłyszycie że przed ślubem jakoś tak lepiej się dogadywaliśmy, ładniej wyglądałaś, lubię cię w sukience i szpilkach a teraz nie masz czasu. W końcu coś racjonalnego - NIE MAM NA TO CZASU!!!<br />
Dawno, dawno temu jak jeszcze nie byłam organizatorką domowego ogniska wybierałam kolor szminki i bluzki, którą mam użyć na wieczorne wyjście, teraz wybieram pomiędzy dresem A i dresem B, gdzie A= Obrzygany a B= Osmarkany. Czułabym się super, zrobiona na bóstwo w szpilach i miniówie, ale mogłabym złamać sobie obcasy i nogi ciągnąc po schodach wózek załadowany dzieckiem i zakupami. Myślę nawet że poszłoby mi wtedy oczko w rajtuzach;) <br />
Teraz bardziej poważnym językiem...Ludziom wydaje się że kobiety siedzą w ciepłym domu, pokrzątają się chwilę, zajmą dzieckiem, zrobią obiad i nie jest to niczym nadzwyczajnym. Okey zgadzam się, że nie wymaga to jakichś cudownych kwalifikacji, ale nie mogę przystać na bagatelizowanie, niedocenianie codziennego wkładu kobiety zajmującej się domem. Każdy człowiek potrzebuje trochę oddechu od codziennych rutynowych czynności, a co gdy kury domowej nikt wyręczyć nie chce? Facet nie ma z tym problemu. Przychodzi z pracy i mówi że idzie naprawić auto, musi załatwić to czy tamto i po prostu wychodzi. Nie zastanawia się że kobieta od 6 rano, zasuwa jak mały samochodzik i czeka na chwilę przerwy, na momentalne odciążenie jej w obowiązkach, na parę minut rozmowy, wspólną kawę, cokolwiek co pozwoli wyrwać się z kieratu. Bo tak czy siak ona zostanie po środku tego bałaganu nie do ogarnięcia i jutro od nowa będzie zbierać zabawki,brudne szmaty, gotować prać itp. Ale kura domowa to też człowiek, który potrzebuje zrozumienia, docenienia, możliwości wypłakania się, wyjścia z domu, szansy włożenia nowych butów które czekają w szafie od miesięcy. Czekają by znów poczuć się jak pełnowartościowy człowiek a nie robot. Także apeluję o tolerancję, gdyż jest cała masa matek, które nie potrafią przyznać się bliskim że sobie nie radzą, że mają problem. Na zewnątrz udają zadowolone, urocze mamusie a w zaciszu domowym płaczą po kątach, wydzierają się na dzieciaki choć tego nie chcą, ale są zwyczajnie bezsilne a wstyd im prosić o pomoc, bo siedzą w domu - a tego za pracę się powszechnie nie uznaje...<br />
Na koniec taka sytuacja: w niedzielę byliśmy z Kacperkiem w szpitalu bo dostał gorączki. Przed nami w gabinecie 1 para z maluszkiem. Zanim się wymieniliśmy zdążyłam rzucić okiem na oboje rodziców. I zgadnijcie jaki obraz mi się ukazał? Młoda mama w tłustych włosach, dresie,tenisówkach i płaszczu. Ani ładu ani składu. Dla odmiany tata wyglądał zupełnie ok. Czysty schludny zadbany. Pisząc to nie chcę w żaden sposób krytykować matki dziecka, tylko pokazać kontrast pomiędzy damskim i męskim światem. Drodzy Panowie i tu prośba do Was. Dajcie swoim kobietom czas wolny, żeby mogły podobać się sobie i Wam..Przede wszystkim to jak wygląda żona/partnerka świadczy o mężu/partnerze i vice versa...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/--ubewBwPwxE/VigQcKYUnvI/AAAAAAAAAgQ/HemOaFs3U4A/s1600/zdj%25C4%2599cie017.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://1.bp.blogspot.com/--ubewBwPwxE/VigQcKYUnvI/AAAAAAAAAgQ/HemOaFs3U4A/s320/zdj%25C4%2599cie017.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-37427509297359609562015-10-19T22:45:00.002+02:002015-10-19T22:45:21.208+02:00Poniedziałkowy poradnik: Pierwsza kąpiel Witajcie po dłuższej przerwie!!<br />
Z racji że dziś wypada poniedziałek trzeba dotrzymać harmonogramu i zamieścić post dotyczący poradnictwa ;) W dalszych dowiecie się dlaczego nie było nic o nas słychać, co się działo itp. a działo się dużo..<br />
<br />
Pierwsza kąpiel może przerażać świeżo upieczonych rodziców. Ponieważ Oliwia urodziła się w Niemczech została wykąpana dopiero w domu na 8 dzień. Możecie sobie myśleć że to obrzydliwe, dziecko brudne,pozasychane itp. Nic bardziej mylnego. Mała była śliczna i różowiutka. Jedyne co przez lampy UV (tak mi się wydaje) gdzieniegdzie się powysuszała. Pod lampami spędziła trochę czasu przez przedłużającą się żółtaczkę. Początkowo myśl że nie wykąpie dziecka tak długo była dla mnie trochę dręcząca. Bo jak większość wyobrażałam sobie że dziecko będzie śmierdzieć, będzie brudne od krwi i innych porodowych odchodów. W końcu nastał ten dzień i w zaciszu sypialni przyszedł czas na pierwszą prawdziwą kąpiel. Od razu mówię nie polubiła tego:) Sama nie podjęłam się zadania. De facto tylko obserwowałam kilka kąpieli z rzędu, a wszystkim zajmowała się moja mama. W końcu kobieta wprawiona to pokazać, co nieco mogła!<br />
<br />
Jedno jest pewne - do kąpieli musi być ciepło! Woda ok 37*, choć Oliwia wolała zimniejszą. Przez pierwszy tydzień strasznie się darła. A później jak ręką odjął i czuła się w kąpieli jak przysłowiowa ryba w wodzie. Maluszki nie lubią dotykać nowych powierzchni, np. plastikowej wanny. Są różne przybory kąpielowe - maty, gąbki itp. Jednak my z tych dobrodziejstw nie korzystaliśmy a na spód wanienki rozścielaliśmy przez pewien czas zwykłą tetrową pieluszkę.<br />
Córka znajomych miała tak paniczny lęk przed kąpielą, że już przed włożeniem dziecka do wody owijali ją pieluchą. Nie wiem może nalali za ciepłej wody:D Ale komu się to nie zdarzyło?!<br />
Do kąpieli wybieramy preparaty przeznaczone dla niemowląt. Ze względu na skórę lekko atopową dla dzieciaków używamy wyłącznie emolientów. Teraz najczęściej jest to Oillan ( ze względu na przystępną cenę). Preparaty te są w miarę wydajne, skóra maluchów jest po nich odpowiednio nawilżona i zapobiegają odparowywaniu z niej wody. Oliwia jest już duża, ma włoski więc używamy dodatkowo szamponu (chyba z Hippa), jednak przy noworodkach emulsja do kąpieli w zupełności wystarczy!<br />
Z Kacperkiem było tak samo. Przez pierwsze parę dni płakał i się bał. Wręcz wzdrygał gdy wkładałam go do wody. A teraz płacze jak wyciągam go z wanny:)<br />
Im dziecko starsze tym więcej radości sprawia mu kąpiel. Dochodzą gumowe kaczki i inne kąpielowe cudaki.<br />
<br />
Podsumowując: pierwsze kąpiele nie są łatwe. Rodzice często bywają nieporadni, nie mają pod ręką przygotowanych podstawowych przyborów. Trzeba pamiętać by mieć obok pampersa, kremy ubranko i ręczniczek rozłożony oczywiście;) Spokojne, pewne ruchy ( jedna ręka podtrzymuje dziecko a druga myje), można też przyciemnić światło by nie raziło - kąpiel sama w sobie dostarczy nowych bodźców (a przecież dzidziuś dopiero z wody wyskoczył). Na zewnątrz świat jest inny. Warto obejrzeć fachowe tutorioale położnych, aby pozbyć się niepotrzebnych obaw i lęków. Powodzenia w stawianiu tych pierwszych kroków!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-71199478827485699902015-08-17T22:45:00.000+02:002015-08-17T22:45:40.444+02:00Blog tymczasowo zawieszonyBlog zostaje tymczasowo zawieszonyAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1979044888324257491.post-68993645707274830202015-08-10T23:47:00.000+02:002015-08-11T00:01:21.471+02:00Poniedziałkowy poradnik - co zabrać na porodówkę<div dir="ltr">
Pomyślałam sobie że można by w jeden dzień tygodnia wrzucać praktyczne porady dotyczące opieki, pielęgnacji, wychowania dzieci. Trafiło na poniedziałek, ponieważ jest to pierwszy dzień tygodnia w którym dopiero wdrażamy się w pracę i inne aktywności. Dobrze jest wtedy w ramach przerwy przeczytać jakąś radę, praktyczną krótką notkę i mieć poczucie dobrego startu tygodnia:)</div>
<div dir="ltr">
Skoro jest to pierwszy tego typu wpis, należy się chronologia. Zatem zacznijmy od tego, co warto mieć ze sobą udając się na porodowkę aby pierwsze doby spędzone z dzieckiem minęły bez zakłóceń.</div>
<div dir="ltr">
W każdym szpitalu panują inne zasady, przed porodem warto udać się na oddział i popytać czy istnieją jakieś listy rzeczy potrzebnych/ wymaganych po porodzie. Na pewno upoważniona położona taką listę udostępni lub z grubsza poda co potrzeba. Jeszcze do niedawna miałem w notatkach telefonu spis moich rzeczy. Pamiętam jak dziś słowa położnej :" sztućce trzeba mieć bo nam pokradli ":). </div>
<div dir="ltr">
A teraz serio.<br />
W internecie jest dostępnych mnóstwo list, spisów tego co należy spakować idąc do szpitala. Poniżej podaję swoja - subiektywną, stworzoną w oparciu o dwa zupełnie różne standardy porodowe.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<b><u><span style="color: red;">1. Dokumenty</span></u></b> - dowód, książeczka zdrowia i zaświadczenie o ubezpieczeniu.<br />
<b><u><span style="color: red;">
2. Dobrze zaopatrzona kosmetyczka </span></u></b>a w niej - żel pod prysznic, żel do higieny intymnej, szczotka i pasta do zębów, szczotka i przybory do włosów, maść na popękane/bolesne brodawki tu polecam Medela i Maltan (Medela super, ale mało wydajna, natomiast Maltan cena niewysoka i przy sumiennym stosowaniu poradzi sobie z problemem), podkłady poporodowe (dużo!! trzeba je zmieniać często choćby dla własnego komfortu) polecam z firmy Hartmann ( są chłonne i dobrze przylegają), majtki poporodowe - te z siateczki (takiej jak bandaż) - nie polecam jednorazówek z Canpolu, gdyż nie przepuszczają odpowienio powietrza i źle trzymają te gigantyczne podkłady..), wkładki laktacyjne - przy nawale pokarmu nawet paczka może nie wystarczyć, kosmetyki poporodowe (ujędrnianie/antyrozstępy itp.), żel antybakteryjny do rąk (bez konieczności mycia) - tak by móc w każdej chwili zdezynfekować ręce - wyniosłam to z niemieckiej porodówki, tam bowiem na każdym kroku dostępne były dozowniki z płynem do dezynfekcji oraz każda rodząca otrzymywała wersję podręczną do swojej szafki.</div>
<div dir="ltr">
<b><u><span style="color: red;">3. Dla dziecka:</span></u></b> W przypadku naszego szpitala trzeba było mieć praktycznie wszystko.. Ubrania były dostępne w szpitalu i z tychże korzystaliśmy, natomiast wszelkie kosmetyki jak płyny do kąpieli, balsamy, kremy, pampersy, chusteczki muszą mamy mieć ze sobą. Należy też pamiętać o pieluchach tetrowych, maluchy mogą ulewać, a poza tym lubią sie do takiej pieluchy przytulać. Dobrze mieć łapki niedrapki lub chociaż skarpetki na dłonie noworodka gdyż jego pazurki są ostre i często się nimi drapie. Oczywiście ubranko na wyjście - ale to akurat może przynieść tata odbierając Was ze szpitala.</div>
<div dir="ltr">
<b><u><span style="color: red;">4. Pozostałe</span></u></b> : Przynajmniej dwie koszule do spania, w których można swobodnie karmić (o ile się to planuje), cienki szlafrok i jakiś zestaw wygodnych ubrań. Nigdy nie przydały mi się wszędzie wspominane ciepłe skarpetki. Choć jestem zmarzlakiem, nie były mi one ani razu potrzebne a jedno dziecko rodziło się w środku zimy, nocą i jakoś nie zmarzłam. Komfort termiczny dała kołdra, którą okryto mnie po urodzeniu;). Przyda się za to plasikowy kubek, który posłuży do podmywania podczas korzystania z wc, a jak mówiąc i o tym to na pewno nakładki jednorazowe na sedes.. Warto wziąć też notatnik/zeszyt i długopis, aby zapisywać godziny w których dziecko je, lub jego masę. Nigdy nie wiadomo ile przyjdzie spędzić tam czasu a takie informacje mogą się później przydać. </div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Inne sugestie można zamieszczać w komentarzach :)</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/11881332078914939272noreply@blogger.com1