wtorek, 14 lipca 2015

Nauka nocnikowania

Dziś na specjalne życzenie pomówimy trochę o nauce załatwiania potrzeb na nocniku.
Jak pewnie wszystkie mamy wokół słyszą każde dziecko jest inne. Zatem każde ma indywidualny zegar biologiczny, inne potrzeby, szybciej lub wolniej przyswajają wiedzę. Nie zmienia to faktu, iż na wszystko przyjdzie pora, a pewne różnice między dziećmi znikną bez śladu.
Mity o nocniku krążą w sieci i robią zamęt w maminych głowach. Najbardziej absurdalne i śmieszne z mojego punktu widzenia są obawy matek, o to że dziecko będzie bało się nocnika, przeżywało traumę z nim związaną i przechodziło podobnego typu historie. Bez przesady! Wszystko zależy od przedstawienia maluchowi nowego przedmiotu. Nie ważne czy jest to nocnik, grzechotka, krzesło. Skoro dziecko tego nie zna, nigdy nie widziało to dorosły człowiek jest w stanie wytworzyć w umyśle dziecka same pozytywne skojarzenia dotyczące owej nowości. Na rynku dostępne są odjazdowe nocniki które wyglądają jak prawidzwe ubikacje, mają przezabawne kształty i formy, często wyposażone są w dodatkowe gadżety które mają umilić i wydłużyć dziecku czas spędzony na kibleku. Jest w czym wybierać, zwłaszcza wtedy gdy nasz maluch nie daje się "byle czemu" przekonać.
Z Oliwką poszło super łatwo - można rzec. Mała załatwia grubsze potrzeby na nocniku od 8 miesiąca życia. W tym właśnie czasie zaczęła regularnie robić kupkę. Od początku starałam się pilnować codziennej rutyny a zwłaszcza stałych pór posiłków. I pewnie dzięki temu jej organizm ustablizował się na tyle, że wypróżniała się codziennie mniej więcej o tej samej godzinie. Zawsze po zupce przed spaniem oraz na wieczór po kolacji, również przed samym spaniem. Ten rytm trwa do dziś, chyba że pojawią sie chrupki, cukierki, czekoladki w menu i wtedy woła według potrzeb. Oliwia do tego stopnia czuła konieczność załatwienia się na nocniku, że gdy nie brałam na poważnie jej wołania zalewała się łzami i prosiła o nocnik. Potrafi też obudzić się w środku nocy i zawołać mama/tata kupa!! Owszem zdarza jej się oszukiwac jak chce wymigać się od spania, albo zwyczajnie uciec z pokoju, ale nigdy nie jest tak że robi w pieluchę bo nie zawołała. Oczywiste jest że taki maluch potrzebuje na czymś skupić uwagę, my od początku na nocniku wprowadziliśmy książeczki. Przez ten długi czas znamy je wszystkie na pamieć, a mała i tak wybiera zawsze 3-4 ulubione. Powoli jednak zaczyna interesować się bajkami więc bywa że oglądamy coś w internecie. Poza nocnikiem korzystamy także z nakładki na sedes. Wcześniej chętniej siadała na nią niż na nocnik, wiązało się to z faktem że w łazience jest dużo nowych i niedostępnych dla niej rzeczy. A cwaniak wie, że mama da jak będzie siedzieć "do skutku".
Mamy lato i trzeba powoli uczyć Oliwkę również sikania na nocnik i zapomnieć o pampersach. Bywają przebłyski kiedy to sama się rozbiera i siada na siku. Częściej jednak woła w trakcie lub po...Myślę że do zimy uda nam się i tę sprawność opanować.
Drogie mamy nie przejmujcie się nieudanymi próbami, zasikanymi łóżkami czy kupami w majtkach. Nie oceniajcie siebie źle, ani nie krytykujcie swoich dzieci. Może akurat wam w prezencie przyda się super wypasiony nocnik, także dodajcie ten sprzęt do listy życzeń. Nie poddawajcie się, bo na pewno osiągniecie sukces. Żeby optymistycznie zakończyć załączam nocnikową fotę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz