środa, 24 czerwca 2015

Tatusiowie na start

Wczoraj obchodziliśmy w Polsce Dzień Ojca. Dopiero teraz zainteresowałam się tym dniem i źródłem jego pochodzenia. Wszystko zaczęło się w 1910 roku na mszy świętej poświęconej zmarłej matce niejakiej Sonory Dodd Smart w stanie Waszyngton w USA. Kobieta zdała sobie sprawę że po śmierci matki ją i jej pięcioro rodzeństwa będzie wychowywać samodzielnie ojciec. W oczach córki ojciec stał się prawdziwym bohaterem, poświęcił wszystko aby przejąć obowiązki rodzicielskie, okazując im mnstwo oddania i miłości. W zamian za ten trud Sonora zwróciła się do władz o utworzenie święta ku czci ojca. Projekt zyskał aprobatę i ostatecznie ustanowiono je na trzecią niedzielę czerwca. Dzień ten obchodzony jest w wielu krajach na świecie w różnych terminach.

Owe święto nie ma u nas tak dużego wydźwięku emocjonalnego jak Dzień Matki. Ojcowie nadal znajdują się na drugim planie, chociaż trend ten zaczyna się powoli zmieniać.
Z roku na rok wzrasta odsetek ojców pozostających w domach aby opiekować się dziećmi. Chętniej korzystają oni z urlopów tacierzyńskich, wyręczają matki w obowiązkach. Więź dziecka z matką wytwarza się dużo wcześniej przed jego narodzinami i po nich jeszcze się wzmacnia. Natomiast świeżo upieczony tata musi uczyć się wszystkiego od początku. Nie przychodzi mu to w sposób szybki i naturalny jak matce.
Ja akurat mam okazję przekonać się jak bardzo nieoceniona jest pomoc męża w rodzicielskich obowiązkach. Przez ponad rok byłam sama z Oliwką ( tj. z pomocą rodziców). Wszystko spoczywało na moich barkach, od wstawania, karmień po wizyty lekarskie. Teraz jesteśmy we dwoje i dzielimy obowiązki niemal po połowie. Tj. na codzień "wymieniamy" się dziećmi i realizujemy ustalony plan :). Z racji że mały jest karmiony piersią spędza więcej czasu ze mną a Oliwka z tatą. Muszę przyznać że radzą sobie świetnie. Mała polubiła w końcu podróże więc chętnie jeżdzą na zakupy, a nową atrakcją stała się jazda na rowerze. Zawsze szybcej można zmienić otoczenie i zająć dziecko czymś innym. Wpływ ojca nie ogranicza się tylko do zabaw i organizacji czasu dziecka. Mamy często tak skupiają się na swoim instynkcie macierzyńskim, że tracą obiektywizm. Potrzebują aby ktoś je sprowadził z obłoków na ziemię i to właśnie robi tatuś. Wielokrotnie włos jeżył mi się na głowie patrząc jak Grzesiek opiekuje się Oliwką a nawet Kacperkiem. Odpukać - wszyscy cali i zdrowi!! Strach o dzieci paraliżuje matki a ojcowie są totalnie wyluzowani. Pewnie dlatego my godzinę nosimy rozdarte dzieciaki starając się je ululać a przyjdzie taki ojciec i po pięciu minutach nastaje cisza. Och, jaka frustracja nas wtedy ogarnia...Takie są fakty, często brak nam - matkom dystansu do siebie i macierzyństwa. Za bardzo się spinamy i nie dopuszczamy ojców do dzieci, a później mamy pretensje że nie wyręczają nas w obowiązkach. Warto czasem po prostu zamknąć oczy i odetchnąć nie zastanawiając się czy tatuś dał dziecku kanapkę czy sam ją zjadł. Na pewno nikomu nie dzieje się krzywda, a nawet jak zedrą kolanka to mamusia przyjdzie na ratunek. Pozwólmy dzieciom mieć innych bohaterów. W końcu mówi się że mężczyźni to duże dzieci, skoro tak to na pewno z dziećmi się dobrze bawią. Niekoniecznie te zabawy muszą mieścić się w matczynym zdrowym rozsądku. Kobieta zawsze będzie mieć przeświadczenie że wszystko zrobi lepiej, szybciej i skuteczniej, ale nie znaczy to że ma brać sobie na głowę cały świat. Może ojciec nie potrafi jednocześnie trzymać jednego dziecka na rękach, drugie huśtać nogą w wózku a wolną ręką mieszać zupę w garze dodatkowo przytrzymując telefon rameniem przy uchu, ale na pewno stara się ze wszystkich sił poświęcić całą swoją uwagę małemu człowiekowi. Dajmy tatusiom szansę się wykazać, a wszyscy na tym skorzystamy. W końcu rodzina to mama, tata i dzieci, zatem każdy powinien mieć w niej równą pozycję. Pozdrowienia dla wszystkich oddanych tatusiów :)

Dad – a son’s first hero, a daughter’s first love "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz