piątek, 12 czerwca 2015

Baby blues i depresja poporodowa


W literaturze dla przyszłych matek jak i w czasopismach często pojawia się zwrot : " baby blues", który jest utożsamiany z depresją poporodową - niesłusznie. Jak powszechnie wiadomo ciąża, poród i pierwsze dni z dzieckiem to zupełnie nowy czas dla organizmu kobiety. Władzę nad nami całkowicie przejmują hormony, coś jak przy okresie tylko ze zwielokrotnioną siłą. Wszystkie te przemiany chemiczne powodują znaczne wahania nastrojów, które objawiają się właśnie w postaci "baby bluesa". Świeżo upieczona mama nie radzi sobie z małym człowieczkiem, jest płaczliwa czuje się bezradna i przeciążona. Dodać można do tego brak snu i zbędne kilogramy aby skutecznie podkopać wiarę we własne możliwości.

O depresji można mówić dopiero wtedy, gdy podłe nastroje nie ustępują. Kiedy miną pierwsze dwa tygodnie a matka nie potrafi cieszyć się z dziecka, nie radzi sobie z własnymi emocjami należy zwrócić uwagę na istniejący problem. Czasem wystarczy by ktoś na chwilę przejął obowiązki, odciążył kobietę, dał się wyspać. Jednak pomoc specjalistów może okazać się niezbędna.
Dla świata zewnętrzenego pojawienie się u kobiety depresji poporodowej może wydawać się dziwne i absurdalne. Jak to? Ma depresję? Tak długo starała się o dziecko, tak cieszyła się z ciąży a teraz go nie chce? Faktycznie z innej perspektywy brzmi to trochę niezrozumiale. Niestety wahania hormonalne sprawiają świeżo upieczonym mamom wiele psikusów, które pozostawione same sobie pogrążają się we własnej bezradności.

A jak było / jest u nas?

Po dwóch dniach od urodzenia Oliwii zmęczenia zaczęło dawać we znaki. Mała spała całe dnie a noce płakała i marudziła. Z racji że nie byłam sama w pokoju nie dało sie zbytnio zdrzemnąć w ciągu dnia. Ciągle odbywały się pielgrzymki odwiedzających do moich współlokatorek. Kiedy zazwyczaj na trzecią dobę wychodzi się do domu u nas pojawiła się żółtaczka. Niby nic ale obserwować trzeba. Niestety zamiast samoczynnie ustępować rozkręciła się na dobre. Oliwię zabierano na 6 -12 h pod lampy. Czasem właśnie na całe noce podczas których musiałam sciągać mleko i zanosić małej. Wszyscy wkoło wychodzili do domu a my zostawałyśmy kolejny dzień w szpitalu. W najgorszym dniu Oli miała stężęnie bilirubiny na poziomi 21! U nas w Polsce przy takim wysokim w ogóle bym nie mogła jej karmić i pewnie siedziała by non stop pod lampą ze trzy dni.. Nerwy zaczęły brać górę. Nie dość że miałyśmy kłopoty z karmieniem, co nie pomagało to jeszcze dziecku nie było lepiej. Byłam zmęczona i zdołowana że nigdy nie wyjdziemy ze szpitala, że Oliwii może coś więcej dolega.
Pamiętam że któregoś dnia dzwoniłam do mamy i płakałam że ją stamtąd zabieram :) Wydaje się to absurdalne, ale tak było. Na całe szczęście w odróżnieniu od standardów w Polsce mogłam porozmawiać z lekarzem małej w każdej chwili. Pielęgniarka dziecięca wykręciła mi nr do doktora i przez pół godziny tłumaczył mi dlaczego dzieje się tak i tak i ile jeszcze to potrwa. Nie powiem rozmowa ta pomogła. A po 2-3 dniach wyszło słońce i z rana zadzwonił telefon - "Frau Zapotoczna Koennen Sie Heute nach Hause gehen! :)  Co za radość!!!
W domu po jakimś czasie problemy powróciły. Najtrudniej było sobie poradzić z chronicznym brakiem snu i płaczem dziecka, ba darciem się  niewiadomo dlaczego. Przez kolejne pół roku każda nowa krostka wywoływała panikę - a może to ospa!? Obawy o dziecko młodej matki niewyobrażalnie wpływają na jej stan emocjonalny. Na koniec okazuje się że każdy radzi sobie lepiej z dzieckiem niż ty i depresja gotowa. A ty babo siedź i płacz.

Z Kacperkiem już tego nie ma. Spokojnie cieszę się macierzyństwem. Inna historia że nie należy on do tzw, : " trudnych niemowląt". Specjalnie nic mu nie dolega. Ładnie je, śpi nie płacze z niewiadomych przyczyn. Jednym słowem super dziecko. Ja już potrafię się nim opiekować. Dziecko rok po roku ma swoje zalety - nie wychodzi się z wprawy. Nie zaczynasz pieluch od nowa i na prawdę wiesz czego się spodziewać i jak temu zaradzić. Jedna plama nie zwiastuje już choroby genetycznej a biegunka rotawirusów. Nie myślisz że dziecko ci spadnie z łóżka, że masz złe mleko albo nie umiesz go uspokoić. Działasz mechanicznie tak jakbyś robiła to od zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz