piątek, 4 marca 2016

Czasu brak,brak,brak...

Chyba przechodzę kryzys albo zwyczajnie zaczyna mi odbijać. Ciągle gadam do siebie na głos, co jest wyrazem natłoku myśli i nadmiaru rzeczy "do zrobienia". Najzabawniejsze jest to, że nawet Oliwia zauważyła moje odchylenia. Dziś podczas spaceru: "O: Mamo dzwonisz?  Ja: Nie. O: Znowu do siebie gadasz? Ja: Tak Oliwia gadam do siebie. O: To nie gadaj, gadaj do mnie !"  I jak tu nie kochać dzieci, są  takie urocze i bystre...
Początek dnia zdecydowanie nie był uroczy. Po ciężkiej nocy wstałam pełna negatywnej energii. Oliwia przyszła rano do mojego łóżka za wcześnie...Kacper wstaje też coraz szybciej. Nie powiem, byłam zła, niewyspana i w mojej głowie rysowały się tysiące zaplanowanych rzeczy na dziś. 

Ostatnio pojawił się u mnie wstręt do mięsa a zarazem chęć zdrowego odżywiana. I tak idąc z Oliwką przez sklep dojrzałam na półce ciecierzycę. Dotychczas kompletnie mnie to nie kręciło, ale wtedy doznałam olśnienia i mówię sobie (pewnie znów na cały głos) zrobię z tego zupę!!! Tak ponoć bardzo zdrowe, odżywcze warzywko. Zatem gdy rano nie miałam wcale ochoty wstać a w myślach kołatała się ta cholerna zupa do zrobienia (którą nie wiem czy sama będę mieć chęć zjeść), nastrój się nie poprawiał. Zazwyczaj gdy ma się plany - dzieci mają inne, nie było inaczej. Oliwia od świtu była "trudna", Kacper natomiast rozdarty i płaczliwy jak nigdy. Pewnie wyczuł, że nie mam zamiaru dziś dzielić się z nim cyckami (Temat na inny post - powoli się odstawiamy). Kiedy tylko znikałam z pola widzenia wpadał w histerię. Trzymałam gałgana pół godziny na nocniku bezskutecznie, a gdy tylko poszłam na 3 minuty umyć włosy, cichutkie dziecko załatwiło potrzebę w pampersa o czym dał znać smród dochodzący aż do łazienki.
Całą kuchnię zawaliłam garami i "sprzętami" przyniesionymi z nocy. Resztę części domu też spowijał chaos, rozwalone przez Oli pranie po podłodze, zabawki, nocniki do wyboru do koloru. Bynajmniej nie był to krajobraz mogący podnieść moje nastawienie na wyższy level. Zupa się udała... Jednak kim by była baba jak nie może się czymś kolejnym zająć. Poszliśmy na spacer z zamiarem zamęczenia starszej pociechy, by móc później położyć ją spać. Zawlekłam dzieciaki na 1.5h spacer po wałach, pogoda sprzyjała, Kacper spał. Po powrocie zupka i o dziwo Oliwia poszła grzecznie spać.                                                                                                                                 A w tym czasie mamusia zamiast odpoczywać wkręciła sobie domowe owsiane ciasteczka.
Dawaj Kacper do krzesła i robimy. Wyszły pyszne! Tak jestem z siebie dumna tylko nie wiem skąd biorę tę siłę i energię, pewnie akumulator naładował się podczas spaceru na łonie natury. Niestety nie każdy dzień idzie zgodnie z planem zwłaszcza jak się ma tych planów sporo. I tu pojawia się problem braku czasu. Ciekawe czy faktycznie czasu jest zbyt mało, czy jest źle wykorzystywany, czy też poświęcony nie na te sprawy co trzeba. Swoją "zmianę" zaczynam mniej więcej o 7 rano. O czasie wolnym mogę mówić wtedy gdy nie ma przy mnie żadnego z dzieci. Zatem dopiero koło 21. I jak tu się ogarnąć, zjeść i jeszcze znaleźć czas na inne rzeczy? Skąd czerpać siłę? Nie wiem, ale wiem że zaczyna mnie to przygnębiać. Mam poczucie że dzieci już są na dobrej drodze, prawie odchowane i mogłabym zająć się czymś innym, tylko kiedy? Brak motywacji? Nie. Brak czasu i siły, zmęczenie materiału, powtarzalność dni. Nie mam chęci wieczorem już ćwiczyć, nie mogę zmobilizować się do odrabiania kursu, nie wiem w którą stronę pchnąć statek życia. Strasznie dużo w mojej głowie tych " nie wiem, nie mogę, nie chcę". Zrobiło się negatywnie. Może to zbliżające się przesilenie wiosenne? Można by było wyjaśnić dodatkowe zmęczenie oraz fatalny wygląd. Po zimie człowiek straszy, a słońce obnaża wszelkie mankamenty. Na szczęście dzieci choć dokazują to "mądrzeją" i rozśmieszają mnie co dnia. Teksty, którymi uracza mnie Oliwia są czasem powodem do śmiechu i radości na wiele dni. Chwała jej za to, bo w innym wypadku musiałabym ją ukatrupić za te wszystkie psoty. Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz